Patrzyłem przez jakiś czas na taflę wody. Wadera nie wyłanaiła się wtedy. Zacząłem się martwić. Tedy wynurzyła się i oczywiście Baa!
-Ty jedna-powiedziałem do niej-Bałem się-wskoczyłem do niej do wody. Zaśmiałem się. Oblałem ją wodą. Skakałam tu i ówdzie. Chlapaliśmy się i bawiliśmy jak małe szczeniaki.Stałem naprzeciwko niej. Nagle coś zaczęło się zawalać. Spadliśmy w dół.
Byliśmy w jakiejś ciemnej jaskini.
-Gdzie jesteśmy?-spytała
-W jakiejś ukrytej jaskini. Magia tutaj nie działa-powiedziałem po obserwacji. -Tędy raczej nie wrócimy. Mósimy znaleźć inną drogę
-Więdz chodźmy
-Obawiam się jednego.
-Czego?
-Że są tu tylko świecące robaki. Nic innego. Żadnej żywej istity. Tak samo było..wiesz. Jedyne co tu przeżyje to właśnie robaki lub jakieś zwierze po zmutowaniu. Z czasów tej choroby...
Skay??
Tam, tam, tam -_- ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz