czwartek, 25 grudnia 2014

Od Michaela-cd Skay

-Nie chcę o tym mówić-rzekłem.-To było zbyt straszne i jest zbyt trudne do wyjaśnienia
-No dobrze
-A długo tak leżałem?-spytałem
-Trochę-powiedziała
Spróbowałem wstać. Czułem się dziwnie jakbym nadal śnił

Skay?

sobota, 6 grudnia 2014

Od Jack'a-cd Aerty


-Dobra, ale trzeba się przygotować. Po pierwsze musisz powiedzieć swojemu bratu że nas nie będzie. W końcu on cię zastępuję.
-Wiem, to się załatwi.-zaczęła
-Po drugie-przerwałem jej- Należy wziąć mięso, najlepiej pieczone gdyż dłużej będzie dobre. Weźmy też wodę i zioła, gdybyśmy spotkali jakiegoś wilka.
-Szykujesz się tak, jakby miało nas nie być z tydzień.-uśmiechnęła się
-Może, skąd wiesz że nasza podróż nie będzie trwać dłużej?
Spojrzał na mnie podejrzliwie
-Spokojnie żartuję. Może znajdziemy kogoś kto będzie miał jakieś rany.
-Dobra kapuję, ale jak masz zamiar zawieść wodę na grzbiecie ikrana?
-O to się już nie martw. Tylko musisz zawołać swojego Leonopteriksa?
-Pewnie-zagwizdała a po kilku minutach przed nami wylądował wilki potwór.
-Chyba zawszę będę się go bać-powiedziałem gdy przeleciał mnie dreszcz-Możesz mu powiedzieć żeby był spokojny i żeby nie chciał mnie pożreć.
-Ok-połączyła się z nim po czym odparła-Gotowe!
-Dzięki, teraz sobie poradzę.
Aerta poleciała, a ja zostałem bacznie przyglądając się bestii. Zagwizdałem przywołując swojego ikrana. Po chwili przyleciał. Oba gatunki raczej się nie lubił bo gdy przyleciał Hufwe zaczęły ryczeć na siebie. Połączyłem się z nim i powiedziałem żeby się uspokoił. Po chili zacząłem zbierać liście pod bacznym okiem obu stworów. Po kilkunastu minutach przyszła Aerta.
-Jak ci idzie?-spytała patrząc jak zbieram liście
-Dobrze, ale ciebie też zapraszam do pracy
-Po co ci to?
-To będą plecaki w których przechowamy jedzenie.
-Dobra a jak to wszystko połączymy?
-O to się nie martw.-powiedziałem
Zacząłem usuwać grubsze części liści i łączyłem je rozgrzaną skałą. Po jakiejś godzinie plecaki były gotowe.
-Teraz musimy założyć je na nasze zwierzaki. Po kilkunastu minutach było gotowe.
-Teraz tylko woda i jedzenie.
Zanim byliśmy gotowi zaczęło zmierzchać.
-No możemy ruszać-powiedziałem wyskakując na ikrana-raczej dotrzemy tam ranem
-Też tak uważam...-weszła na  Leonopteriksa
Wznieśliśmy się w powietrze. Po godzinie lecieliśmy już dość spokojnie.
-Nudno tu-powiedziałem ziewając.
-To zam leć-odparła Aerta
-To nie jest taki głupi pomysł-powiedziałam swojemu ikranowi by leciał dalej zeskoczyłem.
Rozłożyłem skrzydła i leciałem.
-Ciemno tu-rozejrzałem się dookoła
-W końcu jest noc, zachmurzona bezksiężycowa, bezgwiezdna noc-powiedziała posępnie
-Co powiesz na trochę światła?
Użyłem ognistego oddechu i rozświetliłam noc.


Aerta?

czwartek, 4 grudnia 2014

Od Skay-cd Michaela

Michael upadł na ziemię. Nie wiedziałam co zrobić.
-Michael ! - lekko nim potrzepałam
Jego powieki lekko drgały. Musiał mieć jakiś sen albo coś. Ułożyłam się obok niego i czekałam w spokoju aż się ocknie. Minęło dosłownie 5 minut i zasnęłam. Gdy się obudziłam robiło się ciemno. Michael nadal leżał obok. Wstałam i ruszyłam nad strumień. Złapałam kilka ryb i zaczęłam je jeść. Resztę zaniosłam do jaskini. Michael właśnie się rozciągał.
-Może rybke ? - zapytałam
-Nie dzięki. - odparł basior
-Co ci się stało ? No wież...że upadłeś ? - zapytałam


Michael ?
Wybacz że nie odpisywałam ale nie miałam kiedy ;-;

Od Aerty-cd Almi

-Zobaczysz, jednych lubię bardziej innych mniej. Nie da się lubisz wszystkich tak samo-powiedziałam-Tak samo jest z miłością-powiedziałam
-Zakochałaś się-zaczęła się ze mnie śmiać
-Ja? Ja kocham ciebie, siostrzyczko i Michela, mego brata
-To będe cię musiała zeswatać!-powiedziała do mnie
-Ta chciałabyś-zaśmiałabym się

Almi?

Brakuje tylko żebyś powiedziała
"misja rozpoczęta" xD

wtorek, 2 grudnia 2014

Od Michaela-cd Skay

Chciałem coś odpowiedzieć, ale kręciło mi się w głowie. Upadłem na ziemię. Widziałem dziwne rzeczy. To był jakiś przekaz.
Na początku było ciemno potem coś mnie oślepiło. Byłem w jakimś lesie. Zaczynało się ściemniać. Zobaczyłem, ze ktoś zapala ogień. Pewnie to inne wilki. Podeszłem w tamtą stronę. Widziałem dziwne istoty. Tak kiedyś wyglądali oni..ludzie. Mieli nowoczesną broń. Wszystko było inne niż w opowieściach. Byli jakby przed katastrofą. Gdy się zbliżyłem po prostu wyparowali. Ja sam znalazłem się jakiejś korporacji. Było tam pełno tych ludzi. Jedno robili coś co mnie zainteresowało. Podeszłem bliżej i wpatrywałem się. Nagle ogromny hałas. Wszystko się zamknęło. Białe pomieszczenie rozświetlił czerwony promień. Ludzie zaczęli panikować starali się coś robić. Nagle czas jakby się zatrzymał. Spanikowałem razem z nimi. To tak zniknęli...

Skay?

Od Aerty-cd Jack'a

Zaśmiałam się lekko
-To nie jest śmieszne
-Wiem-powiedziałam i przytuliłam go po przyjacielsku-Nie smutaj już tak
-Nie smutam
-To jesteś przestraszony. Skoro taką wersję wolisz
-Ha ha ha
-Widzisz śmieszne
-Ironiczne
-Przestań! To tylko sen!-uśmiechnęłam się do niego
-No dobra-wstał
-To może pójdziemy poza tereny watahy?-zaproponowałam
-Hm??
-Na ikranach, no ja na Leonopteriksie, ale będziemy tam przed zmierzchem. Przenocujemy poza watahą. Co ty na to?

Jack?

Od Jack'a-cd Aerty


Wreszcie coś mi się przyśniło. Byłem w lesie. Otaczały mnie zaspy a na dodatek tego była potworna śnieżyca. Zacząłem się rozglądać. Było cicho, jakby las był opuszczony. Przeszedł mnie dreszcz. Stąpałem cicho by wydawać jak najmniej dźwięków. Nagle dotarły do mnie jakieś szepty.
-...złodziej...myśli że go nie widzimy(chichot) szłodziej...popamięta nas...
Szepty ucichły. Znów było cicho, przeraźliwie cicho. Szedłem dalej. Usłyszałem jakiś szelest. Odwróciłem się. Niczego nie było. Ruszyłem dalej. Było coraz więcej śniegu. Nagle usłyszałem czyjeś wołanie po pomoc. Skądś znałem ten głos. Pobiegłem w tamtą stronę. Śnieżyca przybrała na sile tak że nie widziałem co znajduję się kilka metrów przede mną. Wybiegłem na coś co przypominało polanę. Na jej środku był wilk walczący z jakimiś małymi stworkami. Widać że już opadł z sił. Wtedy jago, a dokładnie jej wzrok padł na mnie.Burza ustała. Teraz widziałem dokładnie. Tym wilkiem była Aerta. Wyglądała strasznie. Jej sierść była pokryta krwią. Tak samo z pyskiem i łapami. Chciałem jej pomóc. Nagle te diabełki się na mnie rzuciły. Próbowałem użyć swoich mocy ale nie działały. Rzuciłem się więc z zębami. Nie udało mi się było ich za dużo. Zaczęły mnie zabijać. Krzyczałem szukając Aerty.
-Jack! Jack!
-Aerta?! Aerta!
Obudziłem się. Wokół mnie była wypalona poczerniała skała. Zobaczyłem Aertę. Wstałem i rzuciłem się na nią.
-Jak dobrze że żyjesz! Śniło mi się że prawie umarłaś.
-Wiem , rzucałeś się jak opętany-powiedziała


Aerta?

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Od Skay-cd Michaela

-Aż mnie zabolało - skuliłam się lekko
-Nie było łatwo. - odparł Michael
-Czyli sugerujesz że miałam zwidy ? - zapytałam z uśmiechem
-Coś w tym stylu - odwzajemnił uśmiech
-To co idziemy szukać dalej ?
-Pewnie.
Ruszyliśmy. Wędrowaliśmy może 200, może 100 metrów i znalazłam to czego szukałam. Wbiegłam do jaskini. Z wierzchu była porośnięta bluszczem co sprawiało że wtopiła się w tło lasu i skał. Była średniej wielkości. Taka akurat jak dla mnie. Poza tym mam niedaleko do źródełka i Michaela. Ułożyłam się na chłodnym kamieniu.
-To chyba to - odparłam
-Nie do końca rozumiem...
-Czuję się jak u siebie... kiedy byłam jeszcze mała.



Michael ?

niedziela, 30 listopada 2014

Od Aerty-cd Jack'a

Wzdychnęłam. Wstałam i teraz to ja leżałam na nim budząc go tym samym
-Ty też nie jesteś aż taki twardy-uśmiechnęłam się dając ulgę powiekom i zamykając je. Teraz to ja na nim zasnęłam. Nie miałam snów. Siedziałam w swojej głowie i myślałam o zajściu z moją matką. Przekładałam i analizowałam następnie te myśli. Co mogło się stać gdyby tego nie zrobiła?-zadawałam sobie to pytanie. Musiało jednak pozostać bez odpowiedzi. Zobaczyłam blask. Wstawał dzień. Otworzyłam oczy. Leżałam na Jack-u który jeszcze spał.

Jack?
Mam zajebisty brak weny

Od Jack'a-cd Aerty


Wylądowaliśmy koło jaskini Aerty. Wylądowałem na  niej.
-Dzięki że tak uważasz. Też jesteś moją rodziną. Wprowadziłaś coś do mojego życia.
-Co?-zapytała
-Radość, szczęście i mnóstwo śmiechu, dziękuję ci.-zeszedłem z niej
Staliśmy przed wejściem do jaskini. Zapadła niezręczna cisza.
-...Mozę wejdziemy? Chyba że lubisz spać na zewnątrz. Mam nadzieję że nie będzie ci padać-powiedziałem wchodząc do jej jaskini
-Ejj!-skoczyła na mnie
-Wrrarr!-zawarczała na mnie przyjaźnie
Zaczęliśmy się przekomarzać. Po chwili powiedziałem:
-Dobra idziemy spać.
Spojrzała na mnie z uśmiechem.
-Już ci się chce spać?
-Jestem śpiochem, dobra?
Uśmiechnęliśmy się i weszliśmy do jaskini. Było dosyć ciemno.
-Co powiesz na trochę światła?
-Pewnie.
Wyczarowałem kilka małych płomyków i rozesłałem je po całej jaskini.
-Od razu lepiej-powiedziałem i usiadłem podziwiając jaskinię-Ładne mieszkanko
-Dziękuję.
-Dobra dobranoc-powiedziałem ziewając.
-Dobranoc śpiochu.-powiedziała, położyła się i próbowała spać.
Po jakiejś godzinie obudziłem się, podszedłem do niej i położyłem się na niej w poprzek. Obudziła się.
-Co ty robisz?-powiedziała jeszcze zaspana
-Jesteś wygodną poduszką-powiedziałem i zasnąłem


Aerta?

Od Aerty-cd Jack'a

-Masz jednak szczęście-zaczęłam
-Hm?
-Do rodziców. Znałeś ich od samego początku. Ja byłam wychowywana przez obce wilki ponieważ moi rodzice uznali, że coś mi zagraża. A gdyby mnie nie dali pod opiekę tym obcym wilkom nigdy bym nie umarła
-Więc to nie twoi rodzice tam zginęli?
-Niestety-zaśmiałam się
-Ale masz rodzinę
-Tylko Michaela i..
-I?-spytał
-Ciebie, zajebistego przyjaciela-skoczyłam na niego w geście zabawy i zlecieliśmy przed wejście do jaskini

Jack?

Od Jack'a-cd Aerty

Była zamyślona, nieobecna. Staliśmy chwilę w ciszy. Nagle Aerta powiedziała:
-Przypomniała mi się pewna piosenka. Z dawnych czasów, gdy żyli moi rodzice. Byłam szczęśliwa.-powiedziała smutna
-Pamiętasz jak wyglądają?-zapytałem
-Tak, jeszcze pamiętam.-spojrzała na mnie pytająco.
Spojrzałem na niebo.
-Ja już nie pamiętam, zresztą z tamtego czasu nie pamiętam za wiele. Może prócz śniegu i mojej siostry. Byliśmy odmieńcami. Ja ogień, ona ziemia. W krainie zimy. Może dlatego tylko ją pamiętam, bo zawsze trzymaliśmy się razem.-uśmiechnąłem się
-To nie było aż takie straszne-powiedziała
-Wiesz co? też przypomniała mi się pewna piosenka.


-Moja siostra mnie nauczyła-powiedziałem nucąc ją.


Aerta?

Nie ma to jak Pora na przygodę!:D

sobota, 29 listopada 2014

Od Michaela-cd Skay

-A chcesz znać prawdę?
-Oczywiście
-Gdyby nie spotkał się z nami to nie postawiłby nawet łapy na terenach tej watahy. Tylko wybrani to mogą, a my wiemy kiedy oni się pojawiają. Każdy kto nim nie jest automatycznie ginie, a jego ciało rozrywają thanatory. To prawda.-powiedziałem. Spojrzałem jej w oczy, aby pokazać o co mi chodzi. Przekazałem obraz thanatora, który rzuca się na nas i rozszarpuje. Ból miał być niemiłosierny, a ofiary pożerane żywcem

Skay?

Od Aerty-cd Jack'a

Obniżyłam lot. Wylądowałam na "dachu" jaskini. Basior stanął koło mnie
-Nie wchodzimy
-A co, taki jesteś śpiący?
-Może
-To się ciesz. Dobrze, że czujemy bodźce. Inaczej życie po śmierci nie byłoby fajne
-Fajne? Heh
-Cii-szepnęłam
-Co?
-Zamknij oczy-zaczęłam mu wydawać polecenia- Wytęż słuch-mówiąc to robiłam to samo- Poczuj zapach nocy-zagwizdałam
Odpowiedziały nam całe stada ptaków. Kosogłosy. Obydwoje otworzyliśmy oczy. Spojrzałam na niego. W głowie miałam też pewną piosenkę. Przypominała mi się gdy słyszałam Kosogłosy



Słyszałam ją w swoim umyśle(od 1:50) Przebijały się przez moją głowę. Wszystko co stało się 100 lat temu. To wszystko! Wspomnienia, przyjaciele, głos...

Jack?

Od Jack'a-cd Aerty


Zacząłem myśleć.
-To będzie jakieś 6-7 potworów-zacząłem liczyć
-No nieźle, zważywszy na to że jesteśmy sami w środku lasu-rozejrzała się nerwowo.
Zadrżałem.
-Nawet nie przypominaj. najgorsze jest to że większość moich mar ukrywa się w lesie.
Rozejrzeliśmy się po lesie.
-Wiesz co jest zabawne?
-Co?-zapytała nadal się rozglądając.
-To że nie żyjemy a i tak boimy się o swoje życie-zaśmiałem się
-Racja. Może powinnyśmy ruszyć-zaczęła iść do przodu.
Szliśmy powoli do przodu rozglądając się dookoła.
Po chwili krzyknąłem:
-Jaki ja jestem głupi!-walnąłem się łapą w łeb.
Spojrzała na mnie pytająco
-Jestem wilkiem ognia, mogę wyczarować ogień. A może po prostu polecimy. Będzie jaśniej.
-Dobra.
Rozłożyliśmy skrzydła i wzbiliśmy się w powietrze. Zaczęliśmy wzbijać się w powietrze. Niebo było piękne. Bezchmurne. Była pełnia. Spojrzałem na Aertę. Wyglądał pięknie. Prawie jej nie widziałem. Widziałem na pewno jej pysk. Była zamyślona.
-O czym tak myślisz?-zapytałem podlatując bliżej.
-O takich tam, nie ważne.
-No cóż...-odparłem
Lecieliśmy jeszcze chwilę.
-O jesteśmy

Aerta??

Od Skay-cd Michaela

-Dobra to chodźmy - powiedziałam z radością
Zwiedzaliśmy jaskinie małe i duże. Wąskie i szerokie. Niektórych mieszkały jakieś zwierzaki i szybko musieliśmy się z nich wynieść. Nie oddalaliśmy się za daleko od jaskini Michaela. Ustaliłam sobie limit. 3 kilometry. Jestem zmęczona nie chce mi się iść dalej. Słońce grzało na niebie mimo iż zbliżał się wieczór.
-Michael... - zaczęłam
-Tak ?
-Jestem głodna...- uśmiechnęłam się
-W sumie ja też. Chodźmy coś złapać.
Weszliśmy do lasu. Pomyślałam że dużo zwierząt może być przy strumieniu albo jeziorku. Dochodziliśmy do strumyka. Spływał z średniej wysokości skał. Na myśl o chłodnym strumyku aż zachciało mi się do niego wbiec jak szalona. Ale nie mogłam. Stała 3 osobowa grupa sześcionogów. Chyba jeden z nich nas zauważył. Miały uciekać gdy z drugiej strony krzaków (naprzeciwko nas) wyskoczył inny wilk. Zaatakował jednego samca sześcionoga i zniknął jakby go nie było. Zatkało mnie. Inne wilki? Może mi się tylko wydawało...W końcu jest mi gorąco. Jedno zwierze było ranne, a drugie uciekło. Podeszliśmy do tego rannego i dobiliśmy go do końca po czym zaczęliśmy jeść. Po posiłku weszłam do strumyka. Lekko ochlapałam Michela. Ten popatrzył na mnie.
-To tak dla ochłody - uśmiechnęłam się, basior wstał i zaczął mnie chlapać. Wyszłam na brzeg i otrzepałam się z wody.
-Ohh - odetchnęłam - od razu lepiej.
-Już nie jest tak gorąco - odpowiedział
-Wiem. Chyba miałam zwidy. - zaśmiałam się
-Jakie ? - zaciekawił się basior.
-Widziałam wilka, który porwał sześcionoga. Ale to niemożliwe. Bo tu chyba nie ma innych wilków prawda ?


Michael ?

Od Aerty-cd Jack'a

-Zwykle nikt u mnie nie śpi-zaczęłam-Nawet o to nie pyta, ale tobie pozwolę.
-Dzięki-przyśpieszyliśmy kroku. Było już potwornie ciemno
-Mam pytanie Jack
-Jakie?
-Masz jakiegoś wymyślonego potwora o którym wiesz, że nie istnieje,ale twoja psychika się go boi. Ja sama takiego mam a ty?

Jack?

Od Jack'a-cd Aerty


Usłyszałem to.
-Wiem, ale chcę pływać-zacząłem skakać po wodzie
-Raczej to nie pomoże. Może pójdziemy gdzieś indziej?
-Dobra.
Wyszliśmy z jaskini. Zaczęło robić się ciemno.
-No cóż...-zacząłem-chyba czas iść spać...
-Też tak uważam.
Rozejrzałem się.
-Co powiesz na to bym spał dziś u ciebie. Chcę zobaczyć twoją jaskinię.

Aerta??

Od Michaela-cd Skay

-Miło-uśmiechnąłem się. Wstałem z kamiennej "gleby" i lekko się otrzepałem po zajściu z płomykiem. Wyjąłem jeszcze kilka owoców dla Evi.
-Po co jej to dajesz. Jadła
-Ale wychodzimy. Szukać twojej jaskini.
-Jak miło.Heh
Wyszliśmy i zamknąłem Evi.
-Teraz mogę ci pomagać odnaleźć jaskinię-uśmiechnąłem się
-A co wcześniej nie mogłeś?
-Mogłem, ale teraz jestem pewny, że odwiedzisz starego przyjaciela.-szturchnąłem ją lekko

Skay?

Od Aerty-cd Jack'a

-Przekonajmy się!-powiedziałam i popchnęłam go w stronę wody. Lekko uderzył o tafle wody i wstał
-What?!
-Co?-zdziwiłam się i śmiałam z niego
-Ja chodzę po tej wodzie!
-Nie dziw się w połowie nie żyjesz . Tak jak ja. No prawie-to ostatnie powiedziałam ciszej.


Jack?
Jestem, i znowu brak weny xd

Od Jack'a-cd Aerty

-Piękne, tylko za dużo wody-przeszedł mnie dreszcz na widok wody.
-No niestety. Wybierałam go z myślą o sobie.
-Nic się nie stało. Jeśli cię to uszczęśliwi to spróbuję na to nie zwracać uwagi-powiedziałem i spojrzałem na nią promiennie
Podeszła do wody.
-Czy ona, woda może ci coś zrobić-zanurzyła łapę w wodzie i spojrzała na mnie
Podszedłem do wody  i włożyłem łapę.
-Pod tą postacią woda nie robi mi krzywdy.
Trochę jej ulżyło
-Mam nadzieję że to nie żadna święta woda?

Aerta??

Zagadki zostawmy na później.

piątek, 14 listopada 2014

Od Skay-cd Michaela

-Magicznie - zaśmiałam się - A umiesz tak ?
Wyczarowałam mały, niebieski płomyk. Najpierw unosił się nad łapą a potem powiększył się i rozprysnął pod sufitem.
-Powinienem umieć. - spróbował.
Na początku mu to wychodziło ale potem oparzył się w łapę. Syknął z bólu.
-Ałłł...
-Widzisz? Nie umiesz - uśmiechnęłam się i poszłam po zimną wodę - proszę. Powinno przestać boleć.
-Dziękuję - powiedział
-A gdzie dokładnie są te jaskinie o których mówiłeś ? - zapytałam
-Niedaleko.
-To dobrze - uśmiechnęłam się - Będę odwiedzać Evi.
-A mnie nie ? - zaśmiał się
-Nawet jakbym miała do Ciebie miliard kilometrów i tak bym przyszła Cię odwiedzić - zaśmiałam sie


Michael ?
Idę na kolacje :3

Od Aerty-cd Jack'a

-Tutaj dni mijają szybciej. Możemy znać się dłużej niż tydzień.
-Doprawdyż?-uniósł brew
-Mam pomysł
-Jaki?
-Nie pytaj! Chodź za mną. Mam lepsze miejsce do wyznawania sekretów-chwyciłam go za łapę i zaprowadziłam do pewnego miejsca

-To moje ulubione miejsce-powiedziałam i popatrzyłam na niego

Jack?

Od Michaela-cd Skay

-Coś się stało?-spytałem siadając koło niej
-Nie, nic-odparła
Rozmyśliłem się trochę.
-Popatrz na to-usiadłem na przeciwko niej. Wyczarowałem różne rzeczy. Tworzyłem obraz fioletowe, latającej zmory. Zaraz potem zmieniła się w tysiące kwiatów. Całość zawirowała wokół nas. Rozbłysnęły i zniknęły. Następnie pojawiły się sześcionogi. Całe stado. Zaczęły uciekać w naszą stronę.. Rozbiły się o nas zmieniając się w pył. Taki mały pokaz mojej magi-I jak?-spytałem

Skay?

Od Jack'a-cd Aerty


-Wolisz wersję oficjalną czy nie oficjalną?
-Co za durne pytanie.Oczywiście że chcę nieoficjalną.-Powiedziała trochę wkurzona
-No cóż, kiedyś i tak być się dowiedziała...Mam 256 lat. ale jak na demona jestem dopiero dzieckiem. na razie się uczę. 100 lat spędziłem pod ziemią zgłębiając tajniki demona.
-Czemu nie powiedziałeś wcześniej?!
-A czy to było aż takie ważne, zresztą czy nie fajniej jest poznawać kogoś kilka lat niż znać jego sekrety w tydzień-zaśmiałem się


Aerta?

-Jeszcze dużo do odkrycia, pytaj, Każda odpowiedź odsłoni kolejną zagadkę...
                   

                         ~Jack

Od Skay-cd Michaela

Zaśmiałam się razem z nim.
-Nie wieże Ci. - odparłam - Nie jesteś taki głupi żeby iść na niego sam. - przybliżyłam się na niego - Nie chcesz, nie mów. Zrozumiem. Każdy ma swoje sprawy - uśmiechnęłam się - Chodźmy do ,,domu,,.
-Dobrze - powiedział i rozłożył skrzydła.
Dolecieliśmy. Evi spała. Na wszelki wypadek zostawiliśmy jej jeszcze kilka owoców. Gdyby zgłodniała. Przez te parę dni mała się dość zmieniła. Była słodka gdy spała. Przypomniało mi się że w dzieciństwie jeden ze starszych braci Kid, zawsze mówił że wygląda słodko gdy się złości a drugi brat Sam, mówił że jest słodka gdy śpi. O myśl o rodzinie lekko się uśmiechnęła. Ciekawe czy ktoś z nich żyje...Poczułam jak po poliku cieknie mi łza. Usiadłam na ziemi, wpatrzona w niebo.


Michael?

Od Michaela-cd Skay

-Więc-zacząłem myśleć co by tu powiedzieć waderze że byłem się spotkać z ojcem, ona myśli, że on nie żyje. A to był tylko opiekun..-Wstałem bo coś usłyszałem. Myślałem, że to thanator czy coś takiego-zacząłem
-I poszedłeś na niego sam?!
-A co? Uciec zdołam, a jak nie? To nie dostanie mojej lewej,tylne łąpy-zaśmiałem się

Skay?

Od Aerty-cd Jack'a

-Chyba masz racje, a my właśnie na nie trafiliśmy-zaczęłam się uśmiechać
-Widziałaś kiedyś opadające liście? O ile wiem całe życie spędziłaś tutaj
-Tak. Opadające liście widziałam jakieś 98 lat temu. Kiedy moi rodzice umarli, to znaczy opiekuni-poprawiłam się.
Basior chciał coś powiedzieć jednak przerwałam mu
-A ty ile masz właściwie lat. Umarłeś, jesteś demonem. Ile masz tych lat?

Jack?

Od Jack'a-cd Aerty

-Zakładam że cię to bawi-odparłem sarkastycznie
-Żebyś widział-odparła z uśmiechem
Nie mając żadnego planu postanowiłem się turlać dalej. Tym razem to ja byłem na górze.
-I co teraz zrobisz?-zaśmiałem i przycisnąłem ją mocniej do ziemi. Zaczęła znikać.
-Co?-zacząłem
-Magia- usłyszałem szept, była mgłą.
Zacząłem biegać . Zobaczyłem że mgła przybiera postać Aerty. Po chwili ze mną biegała już Aerta była już materialistyczna. Wtedy skoczyłem na nią.
-Dobra albo będziesz fer albo...
-No dawaj-powiedziała
-Albo się obrażę-odparłem.
Spojrzała na mnie tymi swoimi przerażającymi oczami
-No dobra, nie obrażę się.
Zaśmiała się. Dołączyłem do niej. wtedy ona rzuciła się na mnie. Zaczęliśmy się turlać i przepychać. po kilku minutach tej szamotaniny w końcu przystaliśmy. leżeliśmy obok siebie na plecach śmiejąc się. Na nasze ciała zaczęły spadać liście.

-To chyba jedyne drzewo które gubi liście.


Aerta?

Od Skay-cd Michaela

-Tak...chyba tak - odparłam
-To dobrze - uśmiechnął się
-Powietrze jest tu chłodniejsze. - odetchnęłam głęboko
-Racja.
-Oh.. Miałam się spytać ale przez te wszystkie sprawy mi wyleciało z głowy...Gdzie byłeś tamtego ranka ?


Michael ?

czwartek, 13 listopada 2014

Od Aerty-Rozdział I

PRAWDA...

Kilka dni zostało do ujawnienia odpowiedzi na tajemnice, o której tyle mówiłam z wieloma wilkami. Moje setne urodziny. Powinnam cieszyć się z tego, a nie myśleć o co chodziło Hekate i wyroczni...
Musiałam się uspokoić. Gdy tylko o tym myślałam zaczęłam się denerwować na wszystko i wszystkich. Teraz powinnam się opanować.
Wstałam i poszłam w stronę wielkiego drzewa na którym mieszkały oswojone Ikrany. Aktualnie nie było ich dużo. Wydałam dźwięk podobny do gwizdu. Destiny od razu się pojawiła. Weszłam na jej grzbiet i połączyłam się z nią. Byłam w jej umyśle, a ona w moim. Porozumiewałyśmy się myślami. Kazałam jej lecieć. Majestatyczna Zmora wzbiła się w powietrze. Leciałyśmy powoli. Chciałam nacieszyć się chwilą spokoju z moją towarzyszką. Przyśpieszyłam ją. Leciałyśmy nad łukami. Skierowałam ją w dół. Spadałyśmy... Wiatr gwizdał mi w uszach i przeczesywał sierść. Łuski Destiny stały się pod napływem wiatru bardzo śliskie. Nie zwracałam na to uwagi. Zatrzymałam ją i wylądowałam. Odesłałam ją. Położyłam się na mchu i zasnęłam. Coś na mnie wpadło... Otworzyłam szeroko oczy. Lekko się przeraziłam. Zobaczyłam, że biegnie na mnie całe stado Sześcionogów, ale to nie wszystko. Pobiegłam w stronę z której biegł zwierzęta. Zobaczyłam całe stada. Były tam mroczne konie, tytanodery i gromowoły. Widziałam z 10 thanatorów. Mijały mnie jednak. Wszystko uciekała przed jednym. Omijałam biegnące na mnie zwierzęta. Na skale przede mną wylądowało ogromnie zwierze. Jego skrzydła miał rozpiętość 24 metrów. Był dwa razy większy od Zmory Górskiej. Toruk Makto..Cała zwierzyna przebiegła, a ja stałam i patrzyłam na niego. Wszystkie Leonopteriksy miały płomienny kolor łusek, a on był niebiesko, czarno, fioletowy. Powinnam uciekać-wiem. Jednak nie potrafiłam napatrzeć się tego wspaniałego stworzenia. Przez chwilę widziałam jak patrzył na mnie swymi zielonymi ślepiami. Kilka sekund. Ryknął .. Uniósł skrzydła w geście ataku


Opamiętałam się. Zawróciłam i zaczęłam uciekać. Stworzenie wzbiło się w powietrze. Jego cień nie opuszczał mnie. Nie miałam gdzie się schować. Po mnie? 
Przyśpieszyłam. Gnałam najszybciej jak się da. Nigdy nie rozwinęłam takiej prędkości. Nie mogłam nawet oddychać. Nie dość że przez wysoką gęstość powietrza trudno było oddychać to jeszcze to. Zobaczyłam las. W końcu. To moja jedyna nadzieja. Wbiegłam pomiędzy drzewa. Za chwilę będą leżały połamane. Na całe szczęście dżungla zaczynała się tutaj na dobre.


Wbiegłam na jedno z drzew. Raczej wdrapałam..Tutaj czaiło się najwięcej drapieżników. Gdy się położyłam czułam jak cała energia wycieka ze mnie. Nie byłam w stanie się ruszać. Moje powieki zamknęłyby się od razu. Jedyne co temu zaprzeczało to strach i zagrożenie. Nie mogłam zasnąć-mówiłam sobie. Jeszcze coś mnie rozszarpie, albo lepiej-połknie w całości...
Nie umiałam niestety pokonać bariery snu. Zasnęłam...
"Dookoła mnie było biało, dopiero później zaczynało robić się zielono. Zobaczyłam waderę z piórami.
-Dlaczego wchodzisz do mego snu?!-spytałam wyrocznie z powagą w głosie
-Dlaczego mnie wpuszczasz?
-Czuję, że masz dla mnie jakąś wiadomość.
-Tak. Chodzi  o spotkanie. 
-Z kim i gdzie?-zadałam pytanie
-Na latającej górze.-nie mówiła nic dalej
-Jest ich setki, na której-cisza-Mów!
-Na najwyższej. Tam gdzie nikt nie sięga
-Więc jak mam się tam dostać. Żadna żywa istota nie da rady!-powiedziałam do niej podnosząc głos
-Mylisz się. Jak myślisz gdzie gniazduje postrach przestworzy? Tam gdzie nikt inny nie da rady dolecieć-rzekła i znikła.
Obudziłam się tak gwałtownie, że prawie spadłam z drzewa. Podchodził do mnie prolemur. Warknęłam na niego
-Spadaj!-powiedziałam. Zwierze uciekło. Otrzepałam się i zeszłam z drzewa. Nie wiedziałam gdzie właściwie jestem. Zmierzałam w głąb dżungli rozmyślając o słowach wyroczni. Bo się tam dostanę! Co jestem! Jakiś Bóg! Albo nie! Jeszcze mam się tam przenieść nie wiem na czym! Nienawidziłam zagadek wyroczni. Usiadłam w miejscu. Skupiłam całą swoją energię i odszukałam wyrocznie. Z łatwością wtargnęłam do jej głowy. Naprawdę chciałam się dowiedzieć całej prawdy.
-Co tu robisz?!-usłyszałam doniosły głos
-Wiesz po co przyszłam!
-Wiem, i wiem że pragniesz tego. 
-Albo ty mi powiesz albo sama się dowiem-zaczęłam lekko atakować jej umysł.-Więc!
-Naprawdę tego chcesz? Nie wolisz spotkać się z matką osobiście?
-Ma matka nie żyje! Pogodziłam się z tym
-Najwidoczniej nie chcesz na 100% znać prawdy. Twoja matka żyje!
-Łżesz!-warknęłam na nią. Moje ataki na jej umysł  stały się coraz silniejsze. Wyrocznia upadła z hukiem na ziemię.- Mojej mocy się nie oprzesz!-moje oczy zaświeciły się. Podeszłam do niej-Nie zrobię ci tego z jednego powodu-powiedziałam do niej. Mój atak skończyłby się jej psychiczną śmiercią.
-Jakiego?-spytała leżąc na ziemi
-Przydasz mi się
-W czym?
-Teraz to ty masz czekać-zniknęłam z jej umysłu i pojawiłam się w swoim ciele. Wstałam i otrzepałam się.
Poszłam na przód. Za mną jak i dookoła mnie była jungla
-Nie ma to jak wycieczka po nieznanym terenie.-mruczałam pod nosem. Poczułam burczenie w brzuchu. Zaczęłam rozglądać się dookoła. Nigdzie nie było żadnej zwierzyny. 
-Ehh..-zaczęłam iść dalej,-Jak miło. Sama, w nieznanym miejscu, gdzieś lata maszyna do zabijania, a tu jeszcze nie ma jedzenia. 
Nasłuchiwałam otoczenie. Usłyszałam jakiś pisk. Od razu skierowałam się w tamtą stronę. Zaczęłam się skradać. Zobaczyłam mrocznego konia. Oblizałam wargi. Byłam okropnie głodna. Zobaczyłam, że nadział się jedną z środkowych nóg na bambus. Warknęłam na klacz. Popatrzyła na mnie oczami. Zbliżyłam się do niej z kłami. Byłam głodna. Spojrzałam jeszcze raz na nią. W jej oczach nie widziałam lęku. Górowała tam śmiałość i zdecydowanie. Jakby tylko czekała aż ją zabije. Nie bała się śmierci. Podeszłam jeszcze bliżej. Widziałam w niej siebie. Miała taki charakter jak ja. Moje końskie odbicie. 
Pomyślałam jeszcze chwilę. Skoczyłam do niej i obgryzłam bambus, aby puścić jej nogę. Chwilę to trwało, była zarozumiała. Jednak udało mi się. Parsknęła tylko na mnie, sama by tak zrobiła. Zaczęła iść w inną stronę. Oczywiście kulała. Wda jej się zakażenie i prędzej czy później umrze. Odwróciłam się jednak od niej. Zaczęłam iść w przeciwnym kierunku. Nie chciała dalszej pomocy to nie. Przyśpieszyłam. Zobaczyłam polanę. Płynął przy niej strumień. Podbiegłam żeby się napić. Woda była chłodna. Orzeźwiła mnie od razu. Wyszłam na polanę. Coś mnie w niej zaciekawiło. Była jeszcze większa od poprzedniej. Słyszałam tylko wiatr nucący pieśń. Chciałam sprawdzić co jest na jej końcu. Szłam dobrą chwilę. Łąka dłużyła się w nieskończoność. W końcu dotarłam do..połowy! Nie miałam czasu jednak żeby się wkurzyć. Padłam na ziemię. Niebo zaczęło się ściemnić. Na łące 20 metrów ode mnie wylądował ten sam Toruk. "Uciekaj! Uciekaj!"-wrzeszczałam myślami sama do siebie. Coś jednak mi nie pozwalało. Serce waliło jak oszalałe. Ale także przemawiało. Kazało zostać. Uciekać czy czekać na śmierć? Podniosłam się. Toruk skierował łeb w moją stronę i błyskawicznie podbiegł do mnie z rozszerzonym pyskiem. Miał  ogromne zęby. Kiedyś zabiję się za to co teraz zrobię, ale muszę zaryzykować. Muszę. Inaczej tam nie dotrę. Wyciągnęłam lewą łapę do toruka. Zamknął paszczę Zbliżył do mnie łeb. Syknął i skoczył na mnie. Nie uciekałam jednak. Znowu wystawiłam łapę. Zamknęłam oczy. Wstrzymałam oddech. Poczułam łuski dotykające moją łapę. Zrobiłem to czego nigdy bym się po sobie nie spodziewałam. Zbliżyłam się do niego na tyle i..jeszcze spojrzałam mu w oczy. Wskoczyłam na jego grzbiet, aby się z nim połączyć. To uczucie było niesamowite. Czułam to co on. 
-Jesteś mrocznym Torukiem. Kolory twe przypominają noc, więc właśnie tak cię nazwę. Txon-Noc.
Teraz tylko jedno. Lot. Szkoda tylko, że nie mogłam pozbierać myśli. Skupiłam się. Wielkie 24-metrowe skrzydła samca wzbiły się w powietrze. Na dole zobaczyłam jeszcze poprzednią klacz. Zrozumiałam wszystko.
-Do góry!-krzyknęłam Txon posłusznie wykonał polecenie. Tam właśnie spotkam się z przeznaczeniem.
Obłoki powietrza wręcz spychały mnie z boskiego stworzenia. Zaczepiliśmy się o wysokie skały. Zaczynały się jedne z najwyższych gór alleluja.
-Jeszcze trochę-wspierałam samca. Wolałam już nic nie mówić. Jeszcze raz lecieliśmy. Prawie kilkaset metrów, kilkadziesiąt, kilka. W końcu!!
Txon wylądował. Zeszłam z niego. Czekałam. W końcu zjawiła się postać. Była to Hekate, za nią stał żądny krwi bóg wojny.
-Witaj-ukłoniłam się mej patronce
-Aerto, dziś są twoje setne urodziny
-Dzisiaj?
-Tak, błądziłaś kilka dni. Na szczęście dotarłaś tutaj. Widzę, że oswoiłaś Leonopteriksa
-Tak. Miałam się tu spotkać z mą matką.
-I oto chodzi. Muszę ci coś wyznać
-Ona żyje? Wyrocznia mówiła prawdę?
-Po części tak, ale twa matka nigdy nie zginęła-podeszła do mnie.
-Nie rozumiem.
-Wiele lat temu zniosłam cię na ziemię. Prosiłam twoją "matkę i ojca" aby się tobą zajęli. Bałam się o ciebie. Oni się zgodzili i wychowali jak córkę. Tak samo było z twym bratem Michaelem. Ja i Ares-jej głos zaczął drżeć- jesteśmy waszymi rodzicami
-Co?! Przestań! Łżesz! Jak pies!
-Nie, mówię prawdę, uwierz-przytuliła mnie. Odepchnęłam ją z całych sił. Wskoczyłam na leonopteriksa ze łzami w oczach i zaczęłam spadać w dół, Moje łzy wysychały od razu pod wpływem wiatru. Przytuliłam się do czarno-niebieskiego samca. 
Spadaliśmy coraz szybciej. Nabraliśmy zawrotnej szybkości. Nie potrafiłam utrzymać się na grzbiecie Txon'a. Moje łapy ślizgały się na jego maleńkich łuskach. Trzymałam się go kurczowo. Nie mogłam już oddychać. Zbyt szybko lecieliśmy. Zobaczyłam zbliżającą się dżunglę. Skierowałam Leonopteriksa na łąkę. Podciągnęłam jego głowę do góry. Musiałam go zatrzymać. Nie chciałam żeby coś się stało. Mimo mojego żalu...Niestety było już za późno. Poczułam strach i ból. Potem była już tylko ciemność...
***
Wstałam z twardej ziemi. Wszystko mnie bolało. Otrzepałam się. Prawie nic nie widziałam. Oczy miałam zamazane mgłą. Zobaczyłam leżącego Txon'a. Czułam, że minęło kilka dni. Leżał w bezruchu.
-Nie!-krzyknęłam-Musisz wstać!-podnosiłam jego głowę. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Jedna zaświeciła się i spadła na jego pysk. Zaczął mrugać. Podniósł łeb. Pomogłam ogromnemu stworowi wstać. Chwilę to trwało, ale wstał. Przytuliłam go jak mogłam. Popatrzyłam. Nic mu nie było. Poczułam jednak coś innego. Ktoś nas obserwował. 
-Tylko ci się zdaje Aerta. Musisz się przyzwyczaić, że jesteś boginią-jednak zobaczyłam idącą w moją stronę klacz. Prychnęła na mnie. Wyciągnęłam łapę i połączyłam się z nią. Słyszałam co do mnie mówiła. Zrozumiałam każde słowo. Wyleczyłam jej nogę. Wsiadłam na nią i postanowiłam z kimś poważnie porozmawiać. Musiałam wrócić na teren drzewa domu. Nie chciałam jedna obciążać latającego stwora.
Pognałam na klaczy. Kolejne kilka dni zajęło mi znalezienie drogi. Byłam padnięta gdy wróciłam do domu. Nie wspominając o głodzie. Txon'a zostawiłam tam gdzie powinien być a sama pogalopowałam na klaczy do Michaela. Zsiadłam z Mrocznego konia i weszłam do jego jaskini
-Witaj stu-latko-powiedział
-Powiedz prawdę-powiedziałam ze łzami
-Jaką?
-Tą czy wiedziałeś kto jest naszymi rodzicami!
-Ja...
-Więc?!
-Wiedziałem-powiedział patrząc mi w oczy
-Jak mogłeś-skoczyłam na niego ściekła. -Cierpiałam bo ona umierała!!! Myślałam że była naszą matką. Ale jest nikim! Dlaczego mi nie powiedziałeś?!
-Powiem ci jak ze mnie zejdziesz-przycisnęłam go do ziemi. Puściłam i wstałam z niego.
-Tłumacz!
-Wiele lat temu odkryłem, że Ares i Hekate to nasi rodzice. Jeszcze cię wtedy nie było. Przyrzekłem, że będę dotrzymywał obietnicy. Przyrzekałem na ciebie Byłaś młoda. Miałaś się dowiedzieć właśnie na swoje setne urodziny!
Przytuliłam go. Nie mogłam wytrzymać tego, tego wszystkiego. Nie zorientowałam się kiedy zasnęłam z wyczerpania. Obudziłam się w swojej jaskini. Wyciągnęłam się. Wyszłam z mojego "domu" i zaczynałam przyzwyczajać się do tej myśli: "Jesteś Alfą i boginią w jednym. Musisz się z tym pogodzić..."


C.D.N.




Od Aerty-cd Jack'a

-Obydwoje mamy-powiedziałam. Uśmiechnęłam się lekko
-Opowiedz-powiedział lakonicznie
-Nie
-Dlaczego?
-Wolę o tym teraz nie mówić-popchnęłam go i skoczyłam na niego. Zaczęliśmy sie turlać w liściach(znowu xd). Tym razem ja stałam nad nim. Popatrzyłam na niego

Jack?

Od Jack'a-cd Aerty


-Mega-jedyne co mi przyszło na myśl-Ale nie teraz o tym. Mam zabawę
-Słucham-zaciekawiło ją to
-Chodźmy bawić się w liściach!
Spojrzała na mnie.
-Serio?-zaczęła
-Tak!
-Myślałam że lubisz latać?
-Ale jeszcze bardziej lubię liście!-zacząłem lecieć na swoich skrzydłach, a ona na swoim ,,zwierzaku''. Po chwili mnie dogoniła. Zacząłem krążyć wokoło.
-No co jest chodź. trzeba się bawić.
-Zachowujesz się jak szczeniak.
-a ty jak stara artretyczna starucha która jedyne co potrafi robić to wrzeszczeć na wszystkich-rzuciłem i zacząłem robić beczki.
Wkurzyło ją to ale nie dała tego po sobie poznać. Rozwinęła skrzydła i dołączyła do mnie.
-Zaraz artretyczna starucha ci dokopie!-krzyknęła
-I taką cię lubię-odkrzyknąłem i zacząłem robić ósemki
Zaczęła mnie gonić. Była o wiele szybsza. wyprzedziła mnie, stanęła w miejscu i myślała że nie wyrobię się i na nią wpadnę i wpadnę. Ale...ale zanurkowałem w dół a potem w górę i ominąłem ją.
-Nieźle jak na staruchę-odparłem
-Nieźle jak na szczeniaka-dodała
Zaczęliśmy latać i robić różne sztuczki. Po kilku godzinach doszedłem do wniosku że mam dosyć.
-Dobra poddaję się.
-No ja myślę-odparła.
Zatrzymaliśmy się na latającej górze.
-było fajnie, ale musisz jeszcze potrenować.
-jestem demonem, mam całą wieczność-zaśmiałem się

Aerta??

Od Michaela-cd Skay

-Tak się chcesz bawić?-zaśmiałem się- To się trzymaj!-rozłożyłem skrzydła i wzbiłem się z waderą wiszącą mi na szyi w powietrze
-Opuść mnie!-powiedziała
-Nie teraz-powiedziałem i podtrzymałem ją łapami. Leciałem szybko żeby po chwili wylądować. Postawiłem waderę na jednym z łuków i usiadłem koło niej
-Przeszło ci to ADHD?-spytałem ze śmiechem

Skay?

Od Skay-cd Michaela

-Muia - odparłam
-Bingo - znowu się śmialiśmy
Zaczęłam się turlać. W tą i z powrotem. Gdy skończyłam zaczęłam się śmiać.
-Odbija mi - odparłam
-Niee... wcale - powiedział sarkastycznie basior -Jesteś bardzo normalna
-Jakby się tak dało - uśmiechnęłam się, i podniosłam z ziemi
-Co będziesz robić ? - zapytał przyglądając się mi
-Biegać - odparłam, i zaczęłam truchtać  w kółko.
Biegłam tak szybko że mogłam złapać swój ogon(jak szczeniak xd). Stanęłam w miejscu. Bujałam się z prawo na lewo. Przed oczami miałam wir. Wszystko się kręciło. Jak na karuzeli. Upadłam na ziemię ze śmiechem. Potrzepałam łbem żeby się ogarnąć. Michael siedział i śmiał się ze mnie.
-Haha. Wiem że durnie wyglądam ale mam za dużo energii - próbowałam to powiedzieć poważnie ale w połowie zaczęłam się śmieć. - Jakbym się gazu rozweselającego nawdychała.
-Hmm...mamy ładną noc a siedzimy w jaskini. Chodźmy na spacer. - zaproponował
-Okej ! - stanęłam równo na nogi
Wyszliśmy na spacer zamykając Evi w jaskini. Szliśmy pieszo. Michael wdrapał się na górkę i kiwnął łapą żebym się pośpieszyła. Hoho. Wpadłam na genialny pomysł. Po cichu wdrapałam się na górkę tak aby Michael nie usłyszał. Siedział zapatrzony w niebo. Nie zwracał uwagi na nic. Lekko się rozpędziłam i skoczyłam mu na plecy.


Michael ?

:3 xD

Od Aerty-cd Jack'a

Popatrzyłam na niego.
-A chcesz zobaczyć coś lepszego?-spytałam
-Pewnie. Jak się postarasz-zaśmiał się
-Poleć z Hufwe na tamtą górę-wskazałem jedną z latających skał.
-No dobra-poleciał z Zmorą. Kazałam Destiny polecieć najszybciej i najdalej od Jack'a-jak się tylko da. Odesłałam zmorę skacząc z niej i wezwałam Txon'a. Zjawił się prawie błyskawicznie. Połączyłam się nim i kazałam mu lecieć do góry. Zobaczyłam Jack'a z Daleka.
-Nastraszymy ich-powiedziałam i zaczęłam z samcem Pteriksa lecieć na Jack'a i jego Albinosa. Samiec wydał z siebie przeraźliwy ryk. Jack już wsiadł na Hufwe. Wylądowałam z Txon'em i zeszłam z niego
-Co ty robisz?!
-Jak na całego to na całego. To mój leonopteriks-uśmiechnęłam się- Nazywa się Txon-noc. -wspaniały samiec. Dopowiedziałam sobie w myśli.
Samiec leonopteriksa schylił ku mnie głowę. Byłam dumna z uzyskanej miny Jack'a. Tym bardziej że ogarniał go strach, a Txon był odmieńcem. Leonopteriksy są koloru płomiennego-zawsze



Jack??

Od Jack'a-cd Aerty


-Pewnie!-krzyknąłem
Poszedłem za Aertą w miejsce gdzie ikrany mogą wylądować.
-Nie umiem tak zagwizdać-odparłem
-Nic trudnego-powiedziała i zacząłem szybką szkołę gwizdania
Po chwili przywołałem swojego ikrana.
-Widzę że trafił ci się albinos.-powiedziała patrząc na mojego ikrana.
-Najbardziej z nich wszystkich chciał mnie zabić.
Po chwili beki postanowiliśmy lecieć.
Najpierw równo. Potem coraz szybciej. w końcu zaczęliśmy się ścigać.
Nie znałem jeszcze możliwości Hufwe więc nie chciałem go zmęczyć. Aerta natomiast pędziła niczym światło. Wpadłem na pomysł.
-Cały czas leć za nimi-powiedziałem do ikrana.
Rozłączyłem warkocz, Hufwe przyśpieszył, ja obiłem się od niego i skoczyłem na Aertą i jej ikranem. Spojrzałem w dół na minę Aerty. Była rozwalająca. Śmiech, ,przerażenie i zdziwienie. Zacząłem lecieć w dół. nagle z nikąd pojawił się Hufwe. Wylądowałem na nim i dołączyłem do Aerty.
-Miałaś fajną minę-powiedziałem gdy wyrównaliśmy lot.
-To nie było śmieszne. Mogłeś coś sobie zrobić.
-Oj no nie martw się tak. Bo pomyśle ze ci zależy na mnie.
Zaczerwieniła się

Aerta

Jak jechać to po całości(Łiiii)

Od Michaela-cd Skay

Zaczęliśmy się śmiać
-Poszedłbym ale po prostu mi się nie chce-odparłem. Znowu popadliśmy w śmiech. Popatrzyłem na waderę
-Jakie imię dasz swojemu Ikranowi?-spytałem
-Nie wiem. Jest dość spokojna, ale i uparta. Jej cechy to także intelekt i odwaga. Jest również bardzo troskliwa
-Odpowiedni ikran-uśmiechnąłem się. Wtedy mnie olśniło.-Myślisz o tym samym imieniu co ja?-spytałem

Skay?

Od Skay-cd Michaela

-Może jutro. Na razie zostanę jeszcze tutaj - uśmiechnęłam się
-Dobrze.
Zaburczało mi w brzuchu. Zrobiłam się głodna.
-Michael...?  - popatrzyłam na niego
-Tak, wiem. Może być sześcionóg ? - zaśmiał się
-Oczywiście. - odparłam
Po chwili Michael wrócił z pieczonym sześcionogiem. Zaczęłam jeść jego jedną z nóg. Pomyślałam o Evi ona też nic nie jadła. Wstałam szybko i poszłam w kierunku gdzie Michael wyciągał jedzenie. To było coś al'a spiżarnia. Było tam trochę owoców. Zaniosłam je Evi. Zaczęła je jeść. Zadowolona wróciłam do dalszego jedzenia. Michael patrzył się na mnie.
-No co ? - przeżuwałam jedzenie
-Nic - uśmiechnął się
Po skończonym jedzeniu położyłam się na plecy, patrząc na sufit.
-Jejku...Ale mi się nic nie chce. - powiedziałam - Poszła bym biegać. Ale jest ciemno. - zaczęłam się śmiać



Michael ?

Od Michaela-cd Skay

Popatrzyłem na waderę. Była smutna. Taka się bynajmniej wydawała
-Coś się stało?-spytałem
-Nic takiego. Po prostu muszę znaleźć jakąś jaskinie
-Mogę ci pokazać pewne ciekawe miejsca-zaproponowałem
-Mógłbyś?
-Pewnie. To jak?

Skay?

Od Aerty-cd Jack'a

Zaczęliśmy się turlać (czy coś tam to przypominało xD) Zabawa była fajna, ale chciałam zaproponować coś nowego
-Mam pomysł-powiedziałam wstając
-Jaki?
-Zdobyłeś Ikrana więc chodź się przelecieć-uśmiechnęłam się

Jack?

Od Jack'a-cd Aerty


-Tylko że teraz jest więcej wilków. Tam skąd pochodzę polowaliśmy codziennie.
-A niby skąd pochodzisz?-zaczęła
-Nie uwierzysz...
-Z jakiegoś zimowego świata...-spojrzała na mnie jak na dziecko
-Ty...Tym telepatko-powiedziałem z pogardą i śmiechem w głosie
-Zgadłam?-powiedziała z sarkazmem
-Tak. Byłem jedynym wilkiem ognia w watasze. Miałem też rodzeństwo. Czwórka była wilkami wody. ja i moja siostra wilczyca marzeń byliśmy odmieńcami. cała wataha była wilkami wody i lodu. Nie mieliśmy szans z pieszczoszkami rodziców, więc zostaliśmy wygnani. Ja trafiłem tu a moja siostra...pewnie gdzie się znowu włóczy-uśmiechnąłem się na tą myśl.
-Może coś porobimy, wieje nudą-przerwała mi rozmyślanie Aerta
-Umiesz przerwać w odpowiednim momencie-powiedziałem i rzuciłem się na nią.

Aerta

:3

Od Skay-cd Michaela

-Kiedyś na pewno - odparłam ze śmiechem
-To gdzie teraz ? - zapytał
-Wszędzie - zaśmiałam się i przyśpieszyłam
Zwiedzaliśmy wszystkie okolice. Było to dla mnie coś naprawdę nowego. Oni mieli skrzydła. Ja nie. Mogli latać.. ja nie. W końcu i mi się udało zdobyć skrzydła. Uśmiechnęłam się. Poklepałam delikatnie Muie po grzbiecie. Zrobiło się ciemno. Postanowiliśmy że wrócimy do jaskini.
-Jacie...super przeżycie. - odparłam po wejściu do jaskini. - Teraz zostało mi tylko jedno do zrobienia... znalezienie jaskini - z twarzy zniknął mi uśmiech


Michael ?

Od Aerty-cd Zuko

Basior popatrzył na mnie. Odwróciłam szybko wzrok. Dziwnie się czułam. Takie jakby próbował mi spojrzeć w głąb duszy. Nie lubiłam tego
-Lepiej chodźmy dalej-powiedziałam sucho i ruszyłam naprzód unosząc głowę

Zuko?

Od Zuko-cd Aerty

- Ten żart teraz ci się udał, bo cały czas suchary walisz (przyzwyczajenie xd).
 - Serio? Jak teraz ja ci powiem jakie suchary waliłeś to ci się odechce. - Zaśmiała się.
 - Bez przesady. A co ja takiego powiedziałem?
 - Mam wymienić? - Uśmiechnęła się.
 - Lepiej nie. - Zaśmiałem się. - Bo się spłoszę (xd).
 - Znów suchar. - Zaśmiała się. - To chyba 127.
 - No bo ci uwierzę. - Uśmiechnąłem się i popatrzyłem waderze w oczy.


[Aerta?}

Od Villag-cd Michaela

- Dobra jestem.  - Podszedł do mnie.
 - A dostanę te książki? - Uśmiechnęłam się.
 - Tak, dostaniesz. - Odpowiedział zrezygnowany.
 - Coś ty taki smutny? - Uśmiechnęłam się do basiora.
 - Nieważne, choć za mną.
 - Ok. - Odparłam i pobiegłam za nim. - No dobra, to gdzie te książki?


<Michael?>

Od Michaela-cd Skay

Popatrzyłem na Jack'a. Zdobył już swojego Ikrana. Połączył się z nim. Widziałem jeszcze Aerte. Skinęła głową. Poczeka na Jack'a
-Lecimy?-spytałem się Skay
-Jasne-powiedziała i zleciała z ikranem w dół. Skoczyłem z góry(alleluja). Wylądowałem na Mystiniemu i połączyłem się z nim. Leciałem koło Skay. Spojrzałem na nią. Jej oczy błyszczały i łzawiły
-Chyba za bardzo patrzysz w ten wiatr!-zacząłem się śmiać.
-Haha
-No właśnie. Niedługo się przyzwyczaisz-powiedziałem

Skay?

Ikran-Od Jack'a


Minąłem się z tą waderą. Cieszyłem się że poznałem kogoś z watahy. Nie rozglądałem się, to miejsce było idealne.Rozsypałem proszek z robaków które wcześniej zebrałem. Zacząłem się modlić. Nie za bardzo wiedziałem jak. Na początku zacząłem coś w stylu: Drogi Uranosie, Droga Gajo proszę cię o warkocz... Po kilkunastu minutach poczułem mrowienie w lewej łapie. Dosłownie po kilku sekundach z mojej łapy zaczęły wyrastać jakieś dziwne świecące coś. Wyglądały jak łodygi jakiś kiełkujących roślin.
Po chwili mrowienie ustało a na mojej łapie zostało to dziwnie coś. Wstałem i poszedłem do wadery która stała kilkanaście metrów dalej.
-Możemy ruszać-powiedziałem
Ruszyliśmy w stronę jaskini Michaela.
-Gotowi?-powiedział
-Gotowi-odpowiedzieliśmy razem
Po tym jak wyszliśmy z jaskini każdy ruszył w swoją stronę. Postanowiłem zamienić się w demona ponieważ byłem wtedy większy. Nie miałem skrzydeł, na szczęście byłem teraz szybszy i bardziej wytrzymały. Po kilkunastu minutach byłem już na pierwszej z latających gór. Mimo że odległość była duża teraz mogłem skakać na kilkanaście metrów. Skoczyłem na większą z gór. Na jej górze było dość duże stado ikranów. Zacząłem się przechadzać wokół. Jeden z ikranów zaryczał na mnie. Próbowałem do niego podejść ale mnie olał. Poszedłem dalej. Myśląc że już go nie znajdę nagle przedemną wylądował biały ikran.
-Albinos?!-pomyślałem.
Zaryczał i rzucił się na mnie. Uniknąłem jego ataku i wskoczyłem na niego. Próbował mnie zrzucić, nie dałem się. Chwyciłem jego warkocz i połączyłem się z nim. W tej chwili usłyszałem jego myśli, a raczej uczucia. Był tam strach i gniew.
-Do góry-nakazałem
Usłuchał. zacząłem wydawać mu rozkazy. Każdy usłuchał. Po kilku godzinach rozkazałem mu wylądować. Ścierpły mi łapy.
-Było fajnie-powiedziałem i zszedłem z ikrana.

Od Skay-cd Michaela

Podróż nie była długa. Chodź ciągnęła się w nieskończoność. Dotarliśmy na miejsce. Było tam dużo ikranów ale mi spodobał się jeden. Nasza walka nie trwała długo. Ikran zleciał w dół i właśnie wtedy złapałam za warkocz i zaplątałam więź. Wylądowałam koło Michaela i Jack'a. 
-I jak się lata - zapytał z uśmiechem Michael
-Superowo. Ten wiatr w futrze - zaśmiałam się. 


Michael ?

środa, 12 listopada 2014

Ikran - Od Skay

Wpadłam na małe stadko ikranów w górach. Niektóre mnie kompletnie olały, niektóre zostały na swoich miejscach a reszta odleciała. Czułam strach i presję. To wszystko działo się tak szybko. Nie wiedziałam co robić.
-Spokojnie- oddychałam głęboko i starałam się uspokoić.
Chyba mi się udało ochłonąć, lecz nadal czułam strach. W końcu mogłam zginąć. Ujrzałam Ikrana. To była ona. Poznałam to od razu(nie wiem jak ale ciii...xd) Nie okazywała żadnych emocji. Była spokojna w odróżnieniu do innych. Przyglądałam się jej tak aby ona o tym nie wiedziała. Gdy ogarnęłam się ruszyłam w jej kierunku. Stworzenie odleciało. Jej styl latania był piękny. Zwinny i wydawał się...lekki. Odwróciłam się. W mojej głowie było tylko jedno. ,,Myślę że to ona,,. Ikran podleciał. Na początku pocharczała na mnie a ja na nią. W końcu się uspokoiła. Zniżyłam głowę i wysunęłam łapę do przodu aby dotknąć stworzenia. Poszłam dalej i chwyciłam za więź. Przypadkiem spojrzałam jej w oczy. Zaczęła się walka. Stworzenie dużo większe ode mnie rzuciło się. Odepchnęłam ją siłą. Walka na śmierć i życie tak ? Ciekawe. Próbowałam jakoś obezwładnić stworzenie. Chwyciłam za gruby sznur i związałam Ikranowi pysk. Siadłam na niej aby udowodnić że już wygrałam. Ale czy mogło być tak łatwo? No chyba nie. Zmora rozszarpała sznur i zrzuciła mnie z ciała. Zaczęła się rzucać i wierzgać. Szybkimi ruchami łba chciała mnie pogryźć. Udało jej się podrapać moje ciało. Zmora złapała mnie za sierść i rzuciła o ścinę. Pare innych Ikranów wystraszyło się i uciekło. Podeszła znów aby zaatakować. Wskoczyłam na nią. Ona natomiast aby mnie się pozbyć zleciała w dół.
-Już po mnie - zamknęłam oczy i próbowałam coś wymyślić
Trzymałam się mocno stworzenia aby nie spaść. Kręcił kółka i inne takie. Chwyciłam za warkocz.
-Już mam dość. - przymocowałam jej warkocz do mojego. - Leć prosto do cholery ! - powiedziałam.
Ikran wyrównał lot...Udało się ? Udało się ! Tak.! Spojrzałam przed siebie. 
-O kurcze góry ! - krzyknęłam 
-Omiń je i leć na górę - powiedziałam do stworzenia



Od Michaela-cd Skay

-No to chodźmy-powiedziałem. Zamknąłem Evi i już chciałem się wzbić w powietrze. Tyle tylko, że Skay nie ma skrzydeł. Szliśmy więc piechotą.
-Na miejscu spotkamy Aerte, ona nigdy nie opuszcza takich spraw. Będziecie musieli wejść do ich "gniazda". Jak was zaatakuje, wybrał was. To nie zależy od nikogo. Decyduje Uranos i Gaja, ale częściej sam Chaos. Nie można używqać skrzydeł ani żadnej mocy. Możecie tylko walczyć. Im szybciej połaczycie się ze Zmorą tym lepiej. Potem pieczętujecie więź lotem.

Skay?

IKRANY

W związku z tym, że dwa wilki już na 100% chcą mieć ikrany  proszę aby napisały mi małe opowiadanie jak go zdobyły(tak z 20 min. linijek)

Wilki:

-Skay
-Jack

/Aerta

Opowiadanie ma być napisane w formie której nikt nie będzie kończył.

Od Skay-cd Aerty-do Michaela

-Dobrze. Dziękuję. A nie wież może gdzie może być Jack ? - zapytałam
-Nie powinien być daleko. Szukaj na niebie - uśmiechnęła się
-Dziękuję jeszcze raz - pomachałam jej na pożegnanie i wyszłam.
Evi grzecznie czekała. Odprowadziłam ją do jaskini jak najszybciej a sama poszłam na poszukiwanie świecących robaków. Blee... Nie na widzę wszelkiego robactwa co pełza bądź lata. (chodzi o robaki albo cóś xd) Uzbierałam ich kilka. Myślę że wystarczająco. Miejsc do modlitw było tu masa. Ale jedno było wyjątkowe. Coś mnie do niego przyciągało. Usiadłam pomiędzy drzewami i słuchałam. Nic oprócz szumu drzew.
Zaczęłam się modlić. Prosiłam o to aby udało mi się powiązać się z ikranem. I o to abym przeżyła. Postanowiłam jeszcze chwilkę pozostać w tym miejscu. Magia tego świata nadal mnie zachwycała. Usłyszałam szelest. Odwróciłam się za siebie i ujrzałam czarno-czerwonego wilka. 
-Ohh..Przeszkadzam ? - zapytał ochrypłym głosem
-Nie. Właśnie miałam iść... - przyjrzałam mu się. On miał skrzydła ! Czy to o nim mówiła Aerta? - Ty...Nie jesteś przypadkiem Jack ? -zapytałam sucho 
-Zależy w jakiej sprawie - odparł
-Pewnie też przyszedłeś się modlić...
-Kolejna telepatka ?(xd) - zaśmiał się
-Nie...Ja właśnie skończyłam. - odparłam i wstałam z ziemi -Jak skończysz to powiedz. Czekam na ciebie. Mamy sprawę do załatwienia. - odparłam i oddaliłam się kawałek
Wyjaśniłam basiorowi o co mi chodziło. Razem z nim udałam się do jaskini Michaela. Dotarliśmy tam w mirę szybko. Słyszałam jego śmiech. Musiał już wrócić. 
-Michael ? Jesteś ? - zapytałam wchodząc
-Ohh. Tak jestem już - odparł. - Ty widzę też wróciłaś - spojrzał na basiora - To co idziemy po Ikrany tak ? 
-Jasne - odpowiedziałam -Michael..to jest Jack. Aerta mówiła że na razie tylko on chciał mieć ikrana. - odpowiedziałam z uśmiechem -Evi zostanie sama. O nią się nie ma co martwić. Da sobie radę. 
-To w drogę - powiedział Jack i wyszedł z jaskini.


Michael ?

Od Aerty-cd Jack'a

-Jak spadnie, i na śnieżnej krainie-uśmiechnęłam się-tutaj śnieg nie pada
-Nie pada?
-Nie. To Jungla. Nigdy śnieg tutaj nie pada.
-To chyba lekka szkoda-powiedział
-Nie taka wielka. Wszystkie stworzenia, które wyewoluowały ze starych zwierząt wymarłyby. I tak tytanodery migrują. Przez to rozpoczynamy wielkie polowanie. Zwykle 3 łapiemy. Starcza na bardzo długi okres. Wtedy jemy wszyscy razem

Jack??

Od Aerty-cd Skay

-Wiem tyle, że oprócz ciebie pewny jest jeszcze Jack. Jest jeszcze Kenyia, ale z nią nie rozmawiałam. Nie zdarzyłam.
-Czyli na razie tylko ja i Jack?-spytała
-Tak, pytałaś też gdzie najlepiej się modlić?
-No, tak
-Każdy wybiera swoje indywidualne miejsce modlitwy. Potem należy stworzyć krąg. N z proszku z świecących robaków. Składasz w nim ofiarę i modlisz się. Dlatego wszystko zależy od ciebie

Skay??

Od Jack'a-cd Aerty


-Ja!-krzyknąłem biegnąc ile sił w nogach
Słyszałem trzepot skrzydeł.
-A więc tak gramy-powiedziałem i rozłożyłem skrzydła
Rozpędzony leciałem dokładnie za nią. nagle wadera się zatrzymała i łup(łubu dubu xD)wpadłem prosto na nią, znowu.
-...Znowu na siebie wpadliśmy...-powiedziałem troszkę zażenowany
-Cóż, takie życie -odparła z uśmiechem
Wstaliśmy.
-Co powierz na wytarzanie się w śniegu-powiedziałem sunąc po liściach.

Aerta?

Besty oglądaj.

Od Almi-cd Aerty

-To na pewno mnie nie zrzuci- spytałam- Nie wygląda zbyt bezpiecznie.
-Nie, przynajmniej nie powinno- zaśmiała się.
-Dzięki, ty to umiesz mnie podnieść na duchu.- odpowiedziałam z sarkazmem- To gdzie jest ta twoja jaskinia?
-Jest położona najbliżej drzewa naszej watahy.
-Watahy?! Jak?! Kiedy?!
-Długa historia, lepiej nie mówić o tym lecąc na Ikranie.
-Musisz mnie przedstawić tym wilkom, jacy oni są?

Aerta?

Od Skay-cd Michaela-do Aerty

Obudziłam się. Było cicho i spokojnie. Wyspałam się naprawdę dobrze. Obejrzałam się dookoła.
-Michael ? - zapytałam sama siebie
Nie było go. Nie mogłam dłużej czekać. Od razu chciałam iść. Ale Evi... pomimo ogrodzenia bałam się zostawić ją samą.
-Evi. Będziesz grzeczna ? - zapytałam ją, a ona od kiwała głową - To idziemy na spacer. - uśmiechnęłam się
Ruszyłyśmy z Evi do Alfy. To była pierwsza sprawa na mojej liście. Mała szła spokojnie koło mnie. Od czasu przyśpieszała aby obiec mnie kilka razy. Usłyszałam czyjeś głosy. Wadery i basiora. Schowałam Evi za krzakiem mówiąc żeby była cicho. Lecz ona nie posłuchała i zaczęła się wiercić przy czym narobiła troszkę hałasu.
-Evi cicho siedź - powiedziałam przez zęby.
-Słyszałeś ? - odezwała się wadera
-Tak - odparł basior
-Lepiej chodźmy...To nie jest odpowiednie miejsce aby to zrobić - odparła i ruszyli biegiem
Na szczęście nas nie zauważyli. W końcu doszliśmy do Alfy.
-Dzień dobry. - powiedziałam wchodząc - Zastałam Aertę ?
-Tak. Dzień dobry - wyłoniła się z jaskini - W jakiej sprawie ?
-Chciałam się dowiedzieć czy jest ktoś jeszcze, kto chciałby dosiąść Ikrana. I gdzie najlepiej udać się na modlitwę. - zapytałam

Aerta?

Od Aerty-cd Jack'a

-Tak, takie duże liściaste.-zaczęliśmy się śmiać.-To idziemy?
-Spoko, chodźmy-zaczęliśmy podążać w stronę wielkiego drzewa. Zaczynała się pora jesieni. Już 100 metrów od drzewa spadały na nas liście wszelkiego ubarwienia.
-Kto pierwszy przy drzewie?-spytałam


Jack??

Od Michaela-cd Skay

Ułożyliśmy się do snu. Zamknąłem oczy. Chciałbym choć raz zasnąć. Od ponad 100 lat nie śniłem. Zapomniałem już jak to jest. Nawet koszmar, chociaż coś. Cokolwiek, ale nie potrafię zasnąć. Gdy już półśnie to słyszę wszystko. Oddech zwierząt, gdy ktoś gdzieś idzie. Widzę wszystko. Teraz obudziło mnie wycie. Wstałem. Skay i Evi jeszcze spały. Wyszedłem z jaskini. Nikogo nie było. Zacząłem węszyć. Nie czułem nic nadzwyczajnego. Po chwili zorientowałem się skąd dobiegało wycie. Natychmiast ruszyłem w tamtą stronę.
-Znowu rozpocznie swoją wybuchową rozmowę-mruknąłem pod nosem


Skay??

Od Jack'a-cd Aerty


Spojrzałem na nią.
-Wstydź się.-odparłem
Wbiłem pazury w nogi(miałem co wybierać).
-Spokojnie, nie zjem-uśmiechnęła się
-Wrraw-warknąłem
Zaczęliśmy się śmiać.
-Może dać to małemu?
-Rozpuszczasz go-odparła.
-Kogoś muszę.
Po chwili doszedłem do wniosku że ktoś inny się bardziej z tego ucieszy. Ruszyliśmy w stronę mojej jaskini. Wróciłem do swojej zwykłej postaci.
-Od razu lepiej.
-Mi tam nie robi różnicy-powiedziała
Mimo że było daleko nadal szliśmy. Po prostu. Nie mieliśmy za bardzo co robić. Po jakiejś godzinie byliśmy w połowie drogi.
-Może chciałbyś zobaczyć nasze drzewo?
-Drzewo?


Aerta?

wtorek, 11 listopada 2014

Od Skay-cd Michaela

Przyśpieszyliśmy tępa. Teraz wolno truchtaliśmy. Po chwili byliśmy w jaskini.
-Jutro rano może mnie nie być - oznajmiłam basiorowi
-Dlaczego? - zapytał zaciekawiony
-Mam dużo spraw i chce je jak najszybciej zrealizować. Więc nie obraź się ale ja już pójdę spać. Dobranoc - odparłam i położyłam się wygodnie.
-Dobranoc - odpowiedział


Michael?
Ja idę oglądać hell's kitchen. :3

Od Michaela-cd Skay

Wziąłem skóry na plecy i dołączyłem z małą do wadery.
-Kiedyś trzeba będzie ją przyzwyczaić do wody-powiedziałem
-Masz racje, ale chyba musimy poczekać.
-Niech mała podrośnie. Będzie łatwiej, chyba-lekko się zaśmiałem. Zaczynało się ściemniać
-Lepiej przyśpieszmy, jeśli chcemy dotrzeć tam przed nocą-wadera uśmeichnęłą się
-Ruszajmy-odparłem

Skay??

Od Aerty-cd Almi

Przytuliłam ją.
-Moja kochana wychowanka.
-Moja najlepsza przyjaciółka-odparła
-Twoja dusza jest czysta jak łza-powiedziałam-Wiedziałam. Musiałam tylko poczekać aż do mnie przyjdziesz
-Czekałaś więc jestem-zaśmiałyśmy się
-Sorry za to porwanie, nie rozpoznałam cię z daleka
-Nie ma za co
-Chodź-wstałyśmy. Wskoczyłam na Destiny.-Wskakuj
-Na to coś?
-Tak-Almi powoli weszła na gada. Wzbiłysmy się w powietrze. Leciałyśmy do mojej jaskini

Almi??

Od Skay-cd Michaela

Przyglądałam się scenie. Michael podniósł Evi i niósł w kierunku wody. Mała nie okazywała tego że się boi ale to malowało jej się na twarzy. Była przerażona.
-Stój. - powiedziałam
-Czemu ?
-Ona się boi. Widać to po niej.
-Musi mieć przykre wspomnienia związane z wodą. - odparł basior.
-Raczej tak. Poza tym chyba jest śpiąca - uśmiechnęłam się - Wracajmy już - podniosłam się z ziemi i zaczęłam wolno iść.


Michael ?

Od Almi-cd Aerty

-Co ty tu robisz? - krzyknęłam
-Powinnam Cię spytać o to samo. - odpowiedziała
-Szukam Ciebie. Myślałam, że nie żyjesz.
-Nie jest tak łatwo mnie zabić.-zaśmiała się-Ale jakim cudem mnie znalazłaś.Lepiej chodź i opowiadaj co robiłaś przez ten czas kiedy mnie nie było
-Najpierw mam jedno pytanie
-Jakie?
-Co to do jasnej cholery jest?!-wskazałam na stwora pokrytego łuskami
-Moja Zmora Górska. Ale to długi temat. Ty opowiadaj-usiadła a ja koło niej. Nadal nie mogłam w to uwierzyć.
-Najpierw gdy mnie zostawiłaś czułam się opuszczona. potem ćwiczyłam swoje umiejętności. A po jakimś czasie trafiłam do ciebie. Nawet nie wiem jak-uśmiechnęłam się


Aerta??





Od Michaela-cd Skay

-Boi się?  Może po prostu jest trochę zmęczona?
-Też tak myślałam ale to chyba nie to
-Ale czemu akurat miałaby bać się wody
-Może coś się stało zanim ją przygarnęliśmy?-odpowiedziała pytaniem
-Może, ale lepiej sprawdźmy czy boi się wody-chwyciłem Evi za sierść i podeszłem do wody

Skay??

Od Aerty-cd Jack'a

-Dziękuję i smacznego-powiedziałam i uśmiechnęłam się do basiora. Zaczęłam jeść jedną z nóg(tyle ich) sześcionoga. Mięso było smaczne.
-Zepsułem?-zaśmiał się przełykając kawałek mięsa
-Przeciwnie. Pyszne-odparłam
-Smakuje?
-Jak widać.-uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do jedzenia.
Zjadłam jeszcze trochę. Byłam już pełna
-Już zjadłaś?-spytał
-Nie jem dużo-odparłam

Jack??

Od Jack'a-cd Aerty


Odwzajemniłem jej uścisk. Bałem się, że mnie zostawi. Każe odejść i nie wracać.
-Dziękuję.
-Nie ma za co. Powiedz mi czemu się bałeś?
-Bo większość się boi i każe mi uciekać w diabły. Tylko ze ja już nim jestem.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Tylko że ty już tam byłeś-powiedziała
-No właśnie-zaśmiałem się.
Spojrzałem na szeiścionoga
-Chyba już jest dobry-powiedziałem dźgając go pazurem
Aerta podeszła i powąchała.
-Chyba tak.
Ściągaliśmy razem z ruszty szeiścionoga.
Po chili zabraliśmy się do jedzenia.
-Pyszne-powiedziałem ledwo przełykając-Smacznego

Aerta?

Od Skay-cd Michaela

Pieczony prolemur. Hmmh może być ciekawie. Znowu zostałam sama z Evi. Teraz była spokojna. Lęk czy zmęczenie? Może jedno i drugie. Przypomniało mi się. Gdy chlapałam się wodą z Michaelem a woda rozpryskiwała się na brzegi, Evi odsunęła się dalej. Czy ona bała się wody? Po chwili wrócił Michael z prolemurem w pysku.
-Nie wydaje Ci się że Evi jest za spokojna ? - zapytałam
-Może trochę - odparł
-Wydaje mi się że boi się wody. - uśmiechnęłam się


Michael ?
Szkoda mi tego czarnego konia ;-;

Od Michaela-cd Skay

Nie wiedziałem co odrzec. Ekhh. Tak. No cóż.  Wolałem chyba nic na to nie odpowiadać. Mogłaby teraz Evi zabeczeć. Nie musiałbym nic mówić. Uśmiechnąłem się tylko do wadery
-Jak będzie ci cieplej możemy wracać, jeśli będziesz chciała-odparłem
-Spokojnie-odwzajemniła uśmiech
-Polecę po jakiegoś ploremura. Mięso jest raczej lepsze, a to przecież nie sześcionóg.-powiedziałem i rozłożyłem skrzydła. Wzbiłem się w powietrze i poleciałem po jedzenie


Skay??
Jaki nieswój ;33

Co do filmu to się kilkanaście razy popłakałam ;>

Od Aerty-cd Zuko

-Dlaczego nie jesz regularnych posiłków? Nie byłbyś głodny
-Może, poza tym chyba i tak byłbym głody
-Teraz mój żart. Jak będzie okres głodu chyba będziemy musieli zjeść ciebie-zaśmiałam się- albo będzie musiał byc wegetarianinem

Zuko??

Od Zuko-cd Aerty

- Napije się i wracam do domu.
 - Tylko tyle? - Zdziwiła się wadera.
 - Żartowałem! - Zaśmiałem się.
 - Nie udał ci się. - Uśmiechnęła się.
 - Zjem sobie sześcionoga i przy okazji dam tobie kawałek. - Uśmiechnąłem się.
 - Znów żartujesz. - Zaśmiała się.
 - Tym razem nie, głodny jestem.

[Aerta?]

Od Aerty-cd Jack'a

-Mi nie przeszkadza kto kim jest.-mówiłam- Nikt nie jest idealny. Ja na przykład mam świecące oczy bez tęczówek. Mój brat, nie ma łapy, każdy ma coś co go wyróżnia. Ale są też rzeczy które dwie osobowości mają takie samo. To jakby je łączy, sprawia, że są nierozłączne. Dzięki tej jednej rzeczy są jednym. Dwoje splata się w jedno. Heh, nigdy nie wiadomo kto ma to samo co ty, ale i tak szukamy tego. Nawet jeśli nie chcemy nasza dusza szuka do upadłego. Zawsze. Każdy chciałby nie być sam w różnorodności. Nie trzeba się bać, ze tak się stanie. Wielu jest przez inność tępionych. Za to kim się jest. Ale niewielu to rozumie. Nigdy nie potrafiłabym zrobić tego co mówisz. A poza tym. Nie odezwać się do ciebie?-spytałam na koniec i lekko się do niego przytuliła. -Demon czy nie demon to mój przyjaciel-szepnęłam mu do ucha na koniec


Jack??

Od Skay-cd Michaela

-Dziękuję - odparłam
-Nie ma za co. - powiedział z uśmiechem
-Jest za co, oj jest. - odwzajemniłam uśmiech
-Na przykład ?
-Można w sumie powiedzieć że uratowałeś mi życie. Wtedy w tych podziemiach. Gdybym trafiła tam sama to...nie wiem czy bym wróciła - zaśmiałam się
Zbliżyłam się do niego i pocałowałam go w policzek(zawsze się zastanawiałam jak całują się wilki xD)
-Tylko tyle mogę zrobić - powiedziałam i wróciłam na swoje miejsce.


Michael ?
Mam faze. Przepraszam xD

Od Michaela-cd Skay

Wadera cały czas się trzęsła.
-Zaraz wrócę-przeteleportowałem się do mojej jaskini. Wziąłem kilka skór sześcionoga i wróciłem do dziewczyn
-Proszę-przykryłem waderę. Chyba zrobiło się jej cieplej
-Lepiej?-spytałem
-Trochę-odpowiedziała z uśmiechem. Nadal się trząsła, ale już mniej.
-Do dobrze-odparłem i rozpaliłem małe ognisko

Skay??

Od Jack'a-cd Aerty


Lecieliśmy w dół pagórka. Po kilkunastu minutach byliśmy na dole. wciąż się śmialiśmy, mimo trochę głupiej sytuacji.
-Ehh, trochę niezręcznie-odparła schodząc ze mnie(jak to brzmi).
-Mi nie przeszkadza-odparłem i wstałem.
Podszedłem.
-Może obiad?-zaproponowałem
-Chętnie, to turlanie męczy.
Rozejrzałem się.
-Co podać?
-Na początek może szeiścionóg, a potem się zobaczy-zaśmiała się
-I to rozumiem-uśmiechnąłem się i pobiegłem w dżunglę, Aerta za mną.
Po około minucie dojrzałem pięknego szeiścionoga. Rzuciłem się w jego stronę. wtedy zza krzaków wyskoczyła Aerta. Skończyło się tym że wpadliśmy znów na siebie.
-Może działaj my razem?-odparłem
-Tak chyba będzie najlepiej-odpowiedziała.
Po kilkunastu minutach mieliśmy dorodnego szeiścionoga.
-Upieczony będzie lepszy-Powiedziałem i zacząłem rozpalać ogień
-Ty jesteś tym razem szefem-powiedziała-nie spal go
-Czyżbyś nie wierzyła w moje kucharskie umiejętności?!-odparłem zdziwiony
Spojrzała na mnie.
-No dobra, przyznaję się
Mieliśmy dobre kilkadziesiąt minut aż się upiecze.
-Muszę się ci do czegoś przyznać...-zacząłem
-Słucham-powiedziała trochę przerażona
-Jakby to powiedzieć...
-Mów!
-Umarłem.
-Też umarłam a teraz razem rozmawiamy.
-Tak, wróciłem do życia tak samo jak ty tylko że jestem tak jakby demonem...
-Możesz pokazać?
Zacząłem przemianę

Znów poczułem ogromną siłę.
Spojrzała na mnie.
-Przepraszam że wcześniej ci nie powiedziałem. Bałem się że się do mnie nie odezwiesz.

Aerta?

Keep calm
    and
odpisz szybko

Od Aerty

Zaczęło świtać. Dźwignęłam się z posłania i wyciągnęłam. Wciągnęłam świeże powietrze i wyszłam z jaskini. Zagwizdałam. Na niebie pojawił się latający stwór. Destiny wylądowała koło mnie
-I jak kochana, lecimy na małą wycieczkę?-spytałam się Ikrana, który miło zasyczał
Wskoczyłam na zmorę górską i połączyłam się z nią
"Leć"-powiedziałam do niej w myśli. Samica ruszyła do góry. Wzbiłyśmy się ponad las. Na pysku po kolei rozpływały mi się fałdy powietrza. Zobaczyłam coś białego w krzakach.
-Upolujemy to?-spytałam się Destiny. Przyśpieszyłyśmy Chwyciła w szpony coś białego. Wylądowałam z Destiny na jednej z gór alleluja i zobaczyłam co chciałam upolować.
-Czy to możliwe?-spytałam. Z ziemi właśnie wstała śnieżnobiała wadera z diamentowym naszyjnikiem. Podbiegłam do niej i przytuliłam ją-Myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę!-powiedziałam do nie
-Aerta?
-Tak to ja, a ty, ty wróciłaś do mnie. -cieszyłam się jak szczeniak
-Myślałam, że cię już nigdy nie spotkam-przytuliła się do mnie
-Widzisz? Twoje serce odnalazło drogę do mnie. -uśmiechnęłam się

Almi???

Od Skay-cd Michaela

Zaczęliśmy się chlapać w zimnej wodzie. Rzeka nie była głęboka więc nie dało się nurkować. A szkoda. Evi przysiadał się na brzegu.
-Zimna ta woda - odparłam chlapiąc dalej
-Może troszkę. A co masz już dość ? - zapytał
-Chyba tak. - wyszłam z wody
Otrzepałam swoje futro i położyłam się na ziemi. Moje ciało zaczęło drgać. Zrobiło mi się zimno. Mimo iż słońce grzało jak szalone mi było nadal zimno.


Michael ?

Od Aerty-cd Zuko

Zachowywał się trochę bardzo jak szczeniak.
-Nie wiem, możemy iść nad jezioro
-Dobra. To chodźmy-lekko się uśmiechnęłam.
-Wyglądałeś dość dziwnie jak gnałeś dookoła drzewa-zaczęłam temat
-Trochę mi się nudziło
-Trochę?
-No może trochę więcej-zaśmiał się
-Co robimy na miejscu?-spytałam

Zuko??

Od Aerty-cd Villag

-Mamy księgi zakazane dla innych, ale jeśli chcesz Michael zaprowadzi cię do pewnego miejsca. Pasuje?-spytałam Nie miałam humoru do rozmów.
-Dobrze
-Wyjdziesz na chwilę?-spytałam-Michael za chwile do ciebie dołączy
-Dobrze-wyszła
-Coś jeszze?-spytał
-Zaprowadź ją do tej podziemnej biblioteki
-Tak gdzie trzymamy księgi po tych ludziach?
-Tak. Możecie iść-uśmeichnęłam się


Villag??

Od Michaela-cd Skay

Położyłem się przy nich. Patrzyłem jak jedzą. Czas jednak jakoś mi się dłużył. Wstałem
-Idziesz gdzieś?-spytała Skay
-Napić się wody ze strumienia, zaraz wracam-uśmiechnąłem się do nich i poszedłem dalej. Na końcu łąki był strumyk. Schyliłem głowę i zaczerpnąłem zimnej wody. Była orzeźwiająca. Zamoczyłem też lekko łapy. Zbliżało się południe. Mimo, że przed chwilą była burza to słońce na polance grzało i suszyło wszystko. Wpadłem nagle do wody. Wstałem w rzece i otrzepałem się. Zobaczyłem śmiejącą się Skay
-Rewanż-powiedziała
-Ha ha-zaśmiałem się i wciągnąłem ją do siebie

Skay??

Od Zuko-do Aerty


 Biegałem sobie wokół drzew (nudziło mi się xd), parę chwil później zauważyłem Aertę przechodzącą obok mnie.
 - Hej, Aerta! Nie przywitasz się?
 - Ach, to ty, cześć.
 - Jak tam u ciebie, nie widziałem ciebie od dwóch dni.
 - Nic się nie zmieniło. - Odpowiedziała lekko uśmiechając się.
 - A masz może w spiżarni sześcionoga?
 - Ty cały czas myślisz o jedzeniu. - Zaśmiała się.
 - Nie cały, zgłodniałem tylko. Masz?
 - Mam, trochę ich jeszcze zostało, choć za mną. - Odwróciła się, a ja poszedłem za nią. Gdy dotarliśmy do spiżarni, czułem się jakbym był w niebie, tyle tego było.
 - Zabiorę sobie dwa, dobrze? - Uśmiechnąłem się do wadery.
 - Dobrze. Ale uważaj, bo przytyjesz. - Zaśmiała się.
 - Ha ha ha, bardzo śmieszne. To co robimy?


[Aerta?]

Od Jack'a-cd Kenyi


Zaśmiałem się.
-Nie tylko my znamy się na telepatii-odparłem.
Spojrzała na mnie wściekle. jeszcze bardziej mnie to rozśmieszyło.
-Zabiję cię-przesłała mi wiadomość(Sory za to. Jestem leniwa jak piszę to od razu:P)
-Cieszę się-Odparłem na głos.
Aerta spojrzała na mnie a potem na Kenyie
-Mogę wiedzieć?-zapytała ciekawa
Bez chwili zastanowienia odparłem:
-Ahh...Kolejna pogróżka-zaśmiałem się
Spojrzałem na Kenyie.
-Możemy zostać sami?-zapytała Kenyia
-Jasne-odparła Aerta, pewnie miała ciekawsze sprawy na głowię.
Kenyia podeszła do mnie.
-Nie obchodzi mnie co oni powiedzą, zabiję cię słyszysz?!
-Oczywiście-odparłem pogodnie, zamykając mój umysł przed jej mocą.
Przyśpieszyła. Wyszczerzyła kły i pazury rzucając się na mnie. uchyliłem się, niestety oberwałem w bok. Kilka kolejnych ataków. Niestety gorzej mi poszło. Ledwie stałem na nogach. Podeszła do mnie.
-Czas to skończyć, jakieś ostatnie słowo?
Zaśmiałem się
-Teraz moja pora pokazać pazurki-powiedziałem po czym padłem zemdlały na ziemię.
Słyszałem jak koło ucha przeleciała jej łapa, potem jej krzyk zdziwienia. Obudziłem  się.
-Jak nowo narodzony.- powiedziałem i zawyłem.
Po chili gdy to do niej dotarło zapytała z przerażeniem:
-Czym ty do cholery jesteś?!
Spojrzałem w kałużę

-Diabłem, po prostu diabłem-odpowiedziałem z uśmiechem


Kenyia?

Mam nadzieję że się podoba
:D

Od Villag-cd Michaela-do Michaela/Aerty

Gdy już weszliśmy do jaskini, zauważyłam czarno-granatową wilczycę.
 - Cześć, mam na imię Villag, a ty? - Podeszłam do wadery.
 - Aerta, nowy członek?
 - Tak. - Odpowiedział Michael.
 - Oprowadziłeś ja po terenach?
 - Tak, niektórych. - Odpowiedział, ja tylko się przysłuchiwałam i wyskoczyłam z pytaniem.
 - Czy mogę dostać trochę książek bo już prawie wszystkie przeczytałam.


<Michael? Aerta?>

Od Aerty-cd Jack'a

-Myślałam o wielu rzeczach gdy to mówiłam. Np o tym co jedliśmy na śniadanie-zaśmiałam się.- Nie wybrałam konkretnego tematu rozmowy
-W takim razie może wybierzesz teraz?
-Spoko-uśmiechnęłam się-Co mi zrobiłeś?
-Co? Nie rozumiem?
-Nie rozumiesz?!-chciałam go nastraszyć-Przez ciebie cały czas się śmieje!-uśmiechnęłam się znowu i w geście zabawy skoczyłam na niego. Pech chciała lub nie chciała, ale sturlaliśmy się z pagórka.

Jack??

Od Jack'a-cd Aerty

-Dobra-zacząłem-daleko?
-Trochę, ale taki bohater jak ty sobie poradzi-zaśmiała się i zaczęła truchtać
Zaśmiałem się. Zacząłem kłusować niczym koń. rozłożyłem skrzydła.
-Dobra koniec. Zaczyna ci odbijać.-Szturchnęła mnie
-No dobra-zaśmiałem się-Ale mogę być nadal twym bohaterem/
-Tak, mój bohaterze
-Jej-zaśmiałem się -goń mnie-Zacząłem biegać w kółko.
Aerta patrzyła na mnie jak na małe dziecko które zaczęło się czymś bawić. Po kilku minutach padłem ledwo żywy.
-Może uznamy że był remis-powiedziałem zziajany.
Zaśmiał się. Po kilku minutach gdy odsapnąłem zapytałem:
-O czym chciałaś porozmawiać?


Aerta?

Od Skay-cd Michaela

Evi zmęczyła się bieganiem i przysiadła się koło mnie.
-Co tam mała ?  - powiedziałam do niej, a ona pokiwała mi główką. - Zmęczyłaś się no nie - uśmiechnęłam się do niej
Przyszedł Michael. Miał ze sobą dużo owoców.
-Więcej ich nie było ?  - zapytałam żartobliwie
-Było, było ale miałaby za dużo - odparł.
Podeszłam do góry owoców i zabrałam swój ulubiony i zaczęłam go jeść. Radosna Evi podbiegła i zaczęła jeść owoce. Spojrzałam na Michaela.
-Ty nie jesz ? - zapytałam
-Nie jestem głodny - odpowiedział.


Michael ?
Jak podobał Ci się film ? Też oglądałam. Genialny był 12/10 ^3^

poniedziałek, 10 listopada 2014

Od Michaela-cd Skay

-Pójdę po owoce-powiedziałem-zostań z nią-uśmiechnąłem się i zniknąłem w cieniu. Poszedłem nazbierać owoce. Znalazłem kilka. Te soczyste i słodkie, ale tez te mniejsze i kwaśne. Nie wiedziałem które przypadną jej go gustu

Skay?
Lecę oglądać czas wojny, a nad kolorem nigdy się nie zastanawiałem(Michael)

Od Skay-cd Michaela

Wyszliśmy z jaskini. Ruszyliśmy w kierunku łąk. Po chwili marszu dotarliśmy na miejsce. Szalona Evi zaczęła biegać w kółko a ja za nią. (traktujmy to za rodzaj zabawy xD) Spojrzałam na Michaela który siedział z boku i zaczęłam się śmiać.
-Masz taką samą minę jak Evi wtedy w jaskini - zaśmiałam się
Evi biegała dalej już nie zważając uwagi na to czy biegnę za nią czy nie. Chyba się zmęczyła. Podeszła koło nas.
-Eghh eghh. - wydusiła mała
-Jak myślisz o co jej może chodzić - spojrzałam na basiora
-Może jest głodna ?
-Może - odpowiedziałam


Michael ?
Jaki jest twój ulubiony kolor ? XD

Od Michaela-cd Skay

Wadera przytuliła mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć. Na początku czułem sie dziwnie, ale po chwili odwzajemniłem uścisk. Evi zaryczała(czy cos w tym stylu). Puściliśmy się. Podeslziśmy do małej.
-Chyba chce wyjśc na spacer-powiedziałem
-Idziemy?-spytała
-Przestało padać więc to świetny pomysł

Skay???

Od Aerty-cd Jack'a

Śmiechliśmy się(xD) trochę.
-Niech ci będzie-powiedziałam-ty mój bohaterze-znowu zaczęliśmy się śmiać
-Macie tu jakieś łąki, samą junglę tu widzę
-Są tu pastwiska. Zaprowadzę cię. Możemy teraz pójść i porozmawiać
-Okey-powiedział

Jack??

Dzięki za info ;3

Od Skay-cd Michaela

-No nic. Ale co było to było. Nie warto wracać do przeszłości skoro mamy jeszcze przyszłość. Poza tym to był tylko sen. Ludzie wyginęli. Dobrze im tam - parsknęłam
-Racja. - odparł Michael
W sumie nikt nie wie do końca czy wszyscy ludzie wyginęli. A co jak czają się gdzieś w krzakach? Wyobraźnio nie rozpędzaj się tak. Zaśmiałam się.
-Jeszcze raz dziękuję że się martwiłeś. To miłe, gdy ktoś martwi się o kogoś - przytuliłam go


Michael ?

Od Jack'a-d Aerty


Po kilku minutach nastała tak dojmująca cisza że nie wytrzymałem.
-Może trochę polatamy?-jedyne co przyszło mi do głowy
-Tak!-odparła od razu bardziej radosna
Cofnęła się dość radośnie do tyłu...i spadła w klifu.
Ruszyłem szybko za nią. Leciała plecami w dół przez co nie mogła użyć skrzydeł.  Przyśpieszyłem. Złapałem ją za łapy i rozłożyłem skrzydła. Przez chwile myślałem że nie dam rady. Na szczęście skrzydła wytrzymały. Zleciałem powoli w dół.
-Było blisko-jedyne co mi przyszło do głowy
-Wiesz że uratowałabym się sama?
-Cii...jestem bohaterem-Wyprężyłem się
Zaczęliśmy się śmiać.

Aerta???

Lubię masło

Od Michaela-cd Skay

-Okropny sen. Człowiek i magiczna istota połączona z nim w jedno. Przeklęte istoty! Poajwiają się nawet w snach. Każdy powinien o nich zapomnieć.
-Nawet nie wiedziałeś jak się zachowywali, na pewno byli podli ale aż tak?
-Uwierz wiem, ktoś opowiedział mi historie którą przeżył. To szuje i łgacze!-powiedziałem. Nienawidziłem tych istot. I jeszcze ten sen Skay

Skay??

Od Skay-cd Michaela

-Dziękuje że się martwisz - uśmiechnęłam się - Na szczęście to był tylko sen.
-Czyli dużo się działo ? - zapytał
-Bardzo dużo... Chcesz wiedzieć? - uśmiechnęłam się tajemniczo
-Możesz mówić - zaśmiał się.
Zaczęłam opowiadać całyy sen. Trochę mi to zajęło. Nawet mała Evi wciągnęła się w historię. Przysiadła się do nas i słuchała uważnie.
-Więc tak to mniej więcej było - powiedziałam gdy skończyłam


Michael?

Od Michaela-cd Skay

Podbiegłem do niej. Jeszcze przez chwilę miała białe gałki, lecz potem znowu"zyskała" tęczówki.
-Nic ci nie jest?-spytałem bardziej zatroskanym tonem
-Chyba nie-powiedziała i spojrzała na łapę
-O co chodzi?
-Nic
-Co się z tobą właściwie działo?-spytałem
-A co się ze mną działo? -zadała pytanie jakby nie wiedząc
-Nie wiem co działo się z tobą po tamtej stronie, ale tutaj dziwnie się zachowywałaś. Najpierw miałaś drgawki, potem zaczęłaś się wiercić i cicho piszczeć-powiedziałem-Martwiłem się o ciebie! Evi aż się schowała

Skay?
Ja wykorzystuję wenę do rozdziału c;

Od Aerty-cd Jack'a

Popatrzyłam na niego, dziwnie się czułam. Ehh. Nigdy nie widziałam takiego wzroku. Nie wiedziałam gdzie mam podziać oczy. Cholera jasna! Nie, Niech to pierun pierdyknie(swojskie słowa xD) Popatrzyłam na niego. Skupiłam wzrok na jego tęczówkach. Był całe czerwone. Nie skupiłam wystarczająco myśli. Nie potrafiłam odczytać jego przekazu. Nie mogłam nawet się cofnąć. Spadłabym, patrzyłam po prostu w jego oczy tak jak on w moje

Jack??

Od Skay-cd Michaela

Próbowałam wstać ale nie mogłam. Nowe kończyny odmawiały mi współpracy. Dziewczyna zeszła z drzewa i podchodziła do mnie.
-Odejdź ode mnie ! - krzyknęłam
-Dlaczego? Nie chcesz się ze mną pobawić? - zaśmiała się
-Nie mam zamiaru - odpowiedziałam
-Ojejku. Jaka szkoda że ty nic tu nie masz do powiedzenia... - chwyciła mnie za rękę i szarpnęła do góry.
Oparłam się o drzewo rosnące za mną. Dziewczyna nadal się chichotała. Odwróciła się plecami do mnie lecz po chwili wróciła. Ręce trzymała za sobą. Coś chowała.
-Skoro nie chcesz zacząć zabawy zacznę ją ja. - odparła
Pochyliła się koło mnie trzymając nóż w ręce. Delikatnie przejechała po mojej ręce która zaczęła krwawić. Ruszałam gwałtownie nogami aby ją odepchnąć.
-Zostaw mnie! - krzyczałam, z nadzieją że przestanie
Chwyciła moją rękę i zaczęła zlizywać z niej krew. (o boże XD)
Nie umiałam się poruszać. W takim wypadku byłam bezradna. Moje moce nie działały. Usłyszałam strzał. Jakby z pistoletu. Dziewczyna odchyliła się do tyłu i chwyciła za klatkę piersiową. Ktoś ją postrzelił. Krwawiła. Chciałam wykorzystać jakoś ten moment i uciec ale udało mi się doczołgać tylko za krzak i tam schować. Usłyszałam kolejny strzał. Jeden, potem drugi. Wychyliłam głowę. Dziewczyna leżała zakrwawiona na ziemi. Umarła? Chyba. Byłam już w miarę spokojna. Ale zaraz...kto do niej strzelił. Schowałam głowę w kolana. Ktoś do mnie szedł. Słyszałam kroki. Przedemną stanęła postać(kolejna). Był to mężczyzna. Na plecach miał zawieszony karabin.
-Spokojnie...Nic Ci nie zrobię. - rzekł
-Ona też tak mówiła. - odparłam ze strachem
-Ale ja nie jestem nią - uśmiechnął się, i okrył mnie płaszczem.
-Kim jesteś? - zapytałam
-Strażnikiem snu. Utrzymuję porządek w snach i pilnuję tego aby naszemu twórcy nic się nie stało.
-Twórcy ?
-Tak. No wiesz...tego który śni.
-Aha...
-To co ? Chcesz już wracać zgaduję ?
-A kto by nie chciał... - odrzekłam - Wiem że nie istniejesz...Ale dziękuję...

Obudziłam się. W oczach miałam łzy. Rozejrzałam się dokoła. Wszystko było takie jak przedtem.


Michael?
Wena jest i to duża xd

Od Jack'a-cd Aerty

-Ta wycieczka jest coraz lepsza-zacząłem
-Mam nadzieję. To nie wszystko, ale nie powiem bo zepsuję tajemnicę-uśmiechnęła się tajemniczo.

-Nie mogę się doczekać-powiedziałem nie odrywając wzroku od łuków.
Podeszła bliżej.
-Nigdy nie mogę się napatrzeć-zaczęła-żyje tutaj przeszło 100 lat i nigdy nie potrafię się nadziwić tym widokiem.
-Tak, jest pięknie. A ja chciałem iść dalej. Miałem zatrzymać się tu kilka dni i lecieć dalej. lecz coś mnie powstrzymało
-Magia tego miejsca i magia watahy.
-Nic innego. Cieszę się ze nie odleciałem, nie zobaczył bym tego...i nie spotkał ciebie.
Spojrzałem jej w oczy.

Aerta?

Od Michaela-cd Skay

Skay wierciła się się i jakby cicho piszczała. Evi wleciała pod moje łapy. Odeszłem na chwilę od niej i starałem się ją obudzić. Nie chciała się obudzić. Wybiegłem na chwilę z jaskini. Wziąłem wodę do półmiska i zerwałem jakieś zioła. Gdy wróciłem do jaskini nie minęła chwila już sproszkowywałem zioła i wrzuciłem je do wody. Wymieszałem wszystko z wodą.
-Pij-powiedziałem do półprzytomnej wadery.
Nachyliłem jej półmisek. Woda wylewała się jej z pyska, wypiła tylko trochę. Jej sen jakby się uspokoił. Usiadłem koło Evi. Trząsła się. Skay nagle zaczęła się szybciej poruszać. Gdybył był nią też bym się przeraził. Zauważyłem że coś zmieniło się w zachowaniu wadery

Skay?
Masz wenę co? xD

Od Aerty-cd Jack'a

-Oprowadzić cię już teraz?-spytałam
-Możesz-zlecieliśmy w dół. Rozciągał się tutaj las
-Nie obejdziemy ich jednego dnia. Kiedyś żyło tutaj 100 wilków, to minimalna liczba, no ba!-zaśmiał się
-No pewnie, tereny muszą być ogromne
-I są. Może najpierw zobaczymy łuki?
-Chętnie-odpowiedział. Uśmiechnęłam się do niego i wzbiłam się w powietrze
-Tędy-zaśmiałam się
Lecieliśmy równo, żaden to szybciej, żaden to wolniej. Po jakichś 30 minutach lotu zaczęły ujawniać się nam łuki. Koło nich latały zmory leśne czy tetrapterony. Widok zapierał dech w piersiach

Jack???

Od Skay-cd Michaela

-Nie wiem. Jestem zmęczona. Padam z łap. Chodźmy spać - odparłam i zamknęłam oczy
-Miłych snów - powiedział Michael
-Wzajemnie - uśmiechnęłam się

~w śnie~

Leżałam na ciemno-zielonym mchu. Drzewa dookoła robiły mi za schronienie przed słońcem. Lichy promyk światła poświecił mi w oczy. Wstałam. Bez celu biegłam przed siebie. Z każdym krokiem robiło się coraz ciemniej. Gwałtownie zwolniłam. Usłyszałam cichy śmiech. I zaraz po tym dziewczęcy głos nucił ,, la...la...lalala.. ,, 
Szłam dalej nie zważając na głosy. 
-Chodź do mnie...- odezwało się szeptem - Nic ci nie zrobię.
Biegłam. Ale wydawało mi się że biegnę w kółko. Droga zawsze kończyła się na zawalonym drzewie. Chciałam uciec..nie... Chciałam się obudzić. Nagle zza drzewa wyskoczyła postać.
-Ha! Mam Cię ! - krzyknęło do mnie po czym kucnęło na drzewie.
Człowiek...To był człowiek...Tylko dlaczego on miał skrzydła ?!
-Co ty ode mnie chcesz ?! - krzyknęłam
-Chciałam się tylko pobawić...Jestem tu sama...A że natrafiła mi się okazja to chciałam Cię zatrzymać. 
-To nie ma sensu. To tylko sen. Proszę obudź się. - mówiłam do siebie
-Ohh..No tak...Masz rację to nie ma sensu skoro nadal jesteś wilkiem... - powiedziała
-Nadal? - chciałam to powiedzieć ale poczułam kucie w boku. 
-Teraz możemy się bawić... - powiedziała z uśmiechem
-Jak to teraz
Poczułam się inaczej. Z moim ciałem było coś nie tak. Miałam ręce i nogi. Byłam człowiekiem...Zaczęłam krzyczeć. Skrzydlata dziewczynka zaczęła się głośno śmiać. Proszę weźcie mnie stąd. 


Michael ?