sobota, 29 listopada 2014

Od Skay-cd Michaela

-Dobra to chodźmy - powiedziałam z radością
Zwiedzaliśmy jaskinie małe i duże. Wąskie i szerokie. Niektórych mieszkały jakieś zwierzaki i szybko musieliśmy się z nich wynieść. Nie oddalaliśmy się za daleko od jaskini Michaela. Ustaliłam sobie limit. 3 kilometry. Jestem zmęczona nie chce mi się iść dalej. Słońce grzało na niebie mimo iż zbliżał się wieczór.
-Michael... - zaczęłam
-Tak ?
-Jestem głodna...- uśmiechnęłam się
-W sumie ja też. Chodźmy coś złapać.
Weszliśmy do lasu. Pomyślałam że dużo zwierząt może być przy strumieniu albo jeziorku. Dochodziliśmy do strumyka. Spływał z średniej wysokości skał. Na myśl o chłodnym strumyku aż zachciało mi się do niego wbiec jak szalona. Ale nie mogłam. Stała 3 osobowa grupa sześcionogów. Chyba jeden z nich nas zauważył. Miały uciekać gdy z drugiej strony krzaków (naprzeciwko nas) wyskoczył inny wilk. Zaatakował jednego samca sześcionoga i zniknął jakby go nie było. Zatkało mnie. Inne wilki? Może mi się tylko wydawało...W końcu jest mi gorąco. Jedno zwierze było ranne, a drugie uciekło. Podeszliśmy do tego rannego i dobiliśmy go do końca po czym zaczęliśmy jeść. Po posiłku weszłam do strumyka. Lekko ochlapałam Michela. Ten popatrzył na mnie.
-To tak dla ochłody - uśmiechnęłam się, basior wstał i zaczął mnie chlapać. Wyszłam na brzeg i otrzepałam się z wody.
-Ohh - odetchnęłam - od razu lepiej.
-Już nie jest tak gorąco - odpowiedział
-Wiem. Chyba miałam zwidy. - zaśmiałam się
-Jakie ? - zaciekawił się basior.
-Widziałam wilka, który porwał sześcionoga. Ale to niemożliwe. Bo tu chyba nie ma innych wilków prawda ?


Michael ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz