Lecieliśmy prosto do wody. Zamknęłam oczy z myślą że szybciej znajdę się na dole. Poczułam jak moje ciało wpada do wody. Szybkim ruchem wypłynęłam na powierzchnię. Wyszłam na brzeg.
-Mam nadzieję że tu już nas nie znajdzie - powiedziałam do siebie
Właśnie ,,nas,,.
-Michael ! - krzyknęłam raz, potem znowu
W końcu zobaczyłam go wyłaniającego się z wody.
-Przestraszyłeś mnie. - powiedziałam z ulgą.
-Nie bój się. Już dobrze. Oby nas tylko nie znalazł.
-Mam taką nadzieję.
I znów w mgnieniu oka zastał nas wieczór. Udaliśmy się głębiej do lasu. Rozpaliliśmy ognisko (ciekawe jak...) aby się ogrzać. Usłyszałam szelest w krzakach.
-Słyszałeś to ? - zapytałam zaniepokojona
-Tak. Znowu ktoś chce nas zabić..Eh..
Zaśmiałam się
-To nie jest śmieszne - uśmiechnął się
-Ale sam też się śmiejesz.
-Bo to..
Nagle z krzaków wyskoczył czarny pies. No nie był to do końca normalny pies.
-Co to jest ?! - krzyknęłam
-Nie wiem ale chce nas zabić.
-A co nas tu nie chce zabić ? - zapytałam
Stworzenie nie było zbyt silne. Parę uderzeń i było po nim. Nagle z jednego zrobiło się ich troszkę więcej. Ale spokojnie daliśmy sobie radę.
Michael ?
xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz