-Zapowiada się ciekawie - uśmiechnęłam się
To nie tak że się nie bałam. Oczywiście że się bałam. Zaraza...Choroba...Śmierć...Nie mam ochoty ginąć w takim śmierdzącym odludziu.
-Michael.. - zaczęłam
-Tak ?
-Damy radę - uśmiechnęłam się - Nie możemy się rozdzielać bo inaczej po nas. Nie wiadomo co może się kryć w tych ciemnościach.
-Masz rację -odparł.
Szliśmy obok siebie uważając na każdy krok i każdy szczegół. No może nie każdy. Ale nie ważne.
-Ciemno jak w dupie ... - powiedziałam
-Jakby magia działała już by nas tu nie było. - odparł Michael
-Masz jakiś plan ?
Michael ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz