Zaśmiałem się.
-A widziałaś jakąś śmierć w mojej głowie?-zapytałem trochę retorycznie
-Nie, nie za bardzo.
-Bo nie zabijam. Morze jestem tchórzem, ale nie zabijam. Nie mogę.
Trochę straciła na rezonie.
-To może idźmy do niej.
-Tak, prowadzę.-znów wrócił jej nastrój
Szedłem za nią. Nagle zaczęła biec. Była szybka. Jednak przez długie lata uciekając to tempo nie było aż takie straszne. Zresztą...miałem skrzydła.
Rozłożyłem skrzydła i wzniosłem się. Wyleciałem z lasu i przyśpieszyłem.
Po kilku minutach zobaczyłem kilka wilków. Między koronami drzew dostrzegłem brązowe dłubie futro Kenyi. Była kilkadziesiąt metrów za mną.
-szybka jest pomyślałem.
-Słyszałam-usłyszałem jej głos w swojej głowie
-Ładnie to tak słuchać cudzych myśli-Odpowiedziałem śmiejąc się
Zniżyłem lot i wylądowałem kilka metrów przed nią.
-Nieźle, mam nadzieję że jeszcze pobiegamy.
Stanęliśmy na niewielki pagórku przy którym kończyła się dżungla.
Zobaczyłem kilka wilków.
-Czas poznać resztę-odparłem i ruszyłem za Kenyi by poznać watahę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz